KalendarzRolników.pl
PARTNERZY PORTALU
  • ODR Bratoszewice
  • Partner serwisu Krajowa Rada Izb Rolniczych
  • Partner serwisu Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego
  • Narodowy Instytut Wolności
  • Partner serwisu Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi w Warszawie

WYSZUKIWARKA

Fasola na suche ziarno - czy warto zaczynać uprawę?

Opublikowano 05.03.2021 r.
Ostatni sezon okazał się bardzo korzystny dla plantatorów fasoli uprawianej na suche nasiona. Warto zastanowić się, jak długo może potrwać hossa i czy warto podejmować poważniejsze inwestycje. A może nastawić się tylko na doraźne wykorzystanie chłonności rynku?

Po kilku latach stagnacji cen fasoli uprawianej na suche nasiona ostatni sezon okazał się dla plantatorów bardzo korzystny. Rynek wydaje się być w fazie szybkiego wzrostu, producenci dosłownie przebierają w ofertach podmiotów skupujących, a i zwiększenie się liczby tych ostatnich wskazuje na niespotykaną koniunkturę. Z jednej strony stanowi to zachętę dla rolników tradycyjnie uprawiających fasolę na suche ziarno do powiększania powierzchni uprawy, z drugiej zachęca innych do jej podjęcia. 


Skutki są takie, że fasola jako uprawa wyszła poza tradycyjny region południowo-wschodniej Lubelszczyzny, czyli powiaty tomaszowski i hrubieszowski. Zmieniła się także diametralnie technologia - dawniej bazująca na pracy ręcznej przy zbiorze i sortowaniu. Zastosowanie specjalistycznych kombajnów i automatycznych sortownic sprawiło, że plantacje kilkudziesięciohektarowe przestały być ewenementem, a zdarzają się przekraczające 100 ha. 
Wypada się zastanowić, jak długo taka hossa może trwać i czy warto podejmować poważniejsze inwestycje. A może nastawić się tylko na doraźne wykorzystanie chłonności rynku? Trudno tu o jednoznaczną odpowiedź. 

Eksporterzy i odbiorcy

Jeśli chodzi o fasolę, której produkcja globalnie przekracza 30 mln ton, to głównymi graczami wśród eksporterów na świecie pozostają USA, Kanada oraz Argentyna, z wolumenem powyżej 100 tys. ton. Głównymi odbiorcami są ludne kraje południa Azji i Afryki oraz, co ciekawe, Brazylia, Meksyk, Włochy i Wielka Brytania. W skali regionalnej ważnym odbiorcą są kraje bałkańskie (Bułgaria, Serbia) oraz Rumunia i Turcja. Polska z powierzchnią sezonowo wynoszącą około 20 tys. ha, produkcją rzędu 45-50 tys. ton i eksportem przekraczającym 20 tysięcy ton o wartości 18 mln USD wpasowuje się w postać znaczącego dostawcy. 

Co dzieje się na Ukrainie?

Jak zwykle, gdy chodzi o zawirowania rynkowe, zwracamy uwagę na to, co dzieje się u naszego wschodniego sąsiada, na Ukrainie. Słusznie czy nie, ten kraj pojawia się w dyskusjach dotyczących załamań na polskim rynku zbóż, oleistych, warzyw, owoców i ich przetworów. Faktem jest, że tamtejsi producenci okazali się zadziwiająco elastyczni i z łatwością reagują na potrzeby rynku. Z pewnością pomogła im umowa stowarzyszeniowa z Unią Europejską. Warto zatem przyjrzeć się naszemu wschodniemu sąsiadowi.


Rynek ukraiński wykazuje szybki wzrost powierzchni zasiewów strączkowych na konsumpcję, zarówno fasoli, jak i dość egzotycznych dla nas roślin: ciecierzycy, soczewicy, a nawet podejmowane są próby uprawy orzeszków ziemnych. W 2019 roku było tam 42 tysiące hektarów fasoli na suche nasiona (wzrost o 4% w stosunku do 2018 r.), zbiór wyniósł 66 tysięcy ton. Z 2020 roku brak jeszcze szczegółowych danych. Szacunki wykazywały na dalszy ok. 20% wzrost areału. Na przestrzeni kilku ostatnich lat eksport wzrósł z symbolicznych 2,6 tys. ton do ponad 12 tys. ton w sezonie 2017/18 i wykazuje dalszy trend dodatni. 
Fasola uznawana jest na Ukrainie za domenę małych i średnich gospodarstw, ale i tutaj coś się zmienia. Wystarczy powiedzieć, że tę produkcję podjął konglomerat HarvEast, dysponujący 350 tys. ha ziemi, należący do Rinata Achmetowa, najbogatszego oligarchy nad Dnieprem. Skala bardzo skromna - 300 ha, potencjał niezwykły, a dodać należy, że HarvEast nie jest tam największą firmą sektora rolno-spożywczego.


Można powiedzieć, że Ukraińcom sprzyja także przyroda, zarówno bardzo dobre gleby, jaki i klimat, dzięki czemu mogą oni stosować technologię zbioru jak w przypadku soi, czyli zbierać fasolę kombajnem wyposażonym w heder z elastyczną listwą tnącą, „na pniu” (ewentualnie w bardziej tradycyjny sposób, czyli ścinanie i omłot z pokosów - znany z naszych pól). Zbiór bezpośredni ma jedną wadę, polegającą na zazielenieniu nasion przy omłocie.


Całkowity koszt bezpośredni uprawy 1 ha fasoli na Ukrainie to ponad 200 USD. Koszt ten obejmuje: około 90 USD - nawozy, 63 USD - nasiona, około 70 USD - środki ochrony roślin, a kolejne 50 USD - inne wydatki. Przy osiąganej cenie 500-600 USD za tonę nasion odmian białonasiennych jest to konkurencyjna uprawa (przeciętny plon 1,5 t z ha). Cena nasion bardziej popularnej odmiany fasoli, o nasionach czerwonych, typu Red Kidney jest wyższa - ok. 800 $, ale ryzyko uprawy większe. Pewną produkcją jest uprawa fasoli ekologicznej, której bardzo chłonnym rynkiem są Niemcy. 


Najważniejszymi regionami fasolowymi są obwody: tarnopolski, zakarpacki, zaporoski, kijowski i odeski. Za największe zagrożenie Ukraińcy uznają zmiany klimatyczne, które w szczególnym stopniu dotykają rejony południowe, nad Morzem Czarnym, gdzie uprawa czegokolwiek bez nawadniania obciążona jest ogromnym ryzykiem. W 2020 r. stwierdzenia, że fasolę na suche nasiona bardziej opłaca się zaorać, niż zbierać, nie należały do rzadkości.


Na podstawie informacji z Ukrainy, większość fasoli przeznaczonej na eksport została już sprzedana. Prognozy na 2021 rok wyglądają bardzo optymistycznie, jednak analitycy ostrzegają, że wśród importerów pojawiają się tendencje do ochrony własnego rynku i rozwijania własnej produkcji. W najbliższych 2-4 latach widzą pilną potrzebę poszukiwania nowych rynków i produktów.

Jest ryzyko

Wracając na polski grunt: podejmując decyzję o zasiewach w 2021 roku, należy rozważyć ryzyko związane z czynnikami agrotechnicznymi, pogodą oraz koniunkturą na tym specyficznym rynku, przybierającym często spekulacyjny charakter. Uprawiający fasolę dłużej zapewne pamiętają sytuację sprzed kilku lat, gdy wiosną przy minimum podaży kosztowała ona 7 zł za kg, a po zbiorach jej cena spadła do 1,5-1,8 zł za kg. Największe ryzyko związane z produkcją jest zawsze po stronie rolników. Firmy skupowe będą ich zachęcać do zasiewów, bowiem cena nasion rośnie. Pytanie: czy zechcą one podzielić się ryzykiem, gdy nastąpi spadek ceny, i w jakim stopniu zwrócą się w poszukiwaniu towaru na rynki wschodnie?

 
Lesław Gargoła
Artykuł opracowany we współpracy z Lubelskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Końskowoli

Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj

Komitet do spraw pożytku publicznego
NIW
Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030
PROO