Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej
Legenda mówi, że częstochowski wizerunek namalował św. Łukasz na kawałku stołu, na którym św. Rodzina spożywała posiłki właśnie w Nazarecie. Ten stół ponoć Maryja zabrała, gdy po śmierci Syna przeniosła się do domu ukochanego ucznia Jana. Pewnego dnia w domu Jana zjawił się młodzieniec o imieniu Łukasz - niezwykle zdolny lekarz - o duszy artysty. Przychodzące tam kobiety jerozolimskie poprosiły: „Namaluj nam portret Maryi”. Nie mógł znaleźć Łukasz odpowiedniej do tego celu deski. Wtedy Maryja, dała mu - ów lipowy stół. A gdy raz głęboko zasnął w czasie malowania - Aniołowie zeszli z nieba i ukończyli obraz. Według legendy ten obraz przechowywały najpierw u siebie pobożne kobiety jerozolimskie. Potem cesarzowa - św. Helena umieściła ikonę w swej kaplicy w Bizancjum. Podobno, gdy obnoszono go po murach przywracał pokój. Wskutek zawieruchy wojennej dostał się do Rosji i tam właśnie znalazł go Książę Władysław Opolski. Zachwycił się i postanowił przywieźć do Polski, do stolicy. Obraz umieszczony na wozie, ciągniętym przez cztery konie, wolno jechał naprzód. U stóp wzniesienia zwanego Jasną Górą konie nagle stanęły. Na próżno woźnice wywijali batami. Konie nie chciały jechać dalej. Z porannych mgieł powoli wyłaniał się klasztor ojców Paulinów. Książę Władysław zrozumiał, że Maryja chce tam mieć swój dom. I tak zostało.
Obraz Jasnogórski
Prawdziwe pochodzenie i czas powstania obrazu wciąż pozostają przedmiotem dyskusji naukowców. Prawdopodobnie obraz przywieziono na Jasną Górę w 1384 roku. - podarował go Paulinom, których sprowadził do Częstochowy dwa lata wcześniej, książę Władysław Opolczyk. W Wielkanoc roku 1430 miało miejsce pierwsze zniszczenie obrazu, dokonane przez bandę rabusiów z Czech, Moraw i Śląska. Złoczyńcy zamordowali wówczas kilku Paulinów, ogołocili wizerunek Matki Boskiej z wotów oraz ozdób i przebili twarz Madonny mieczem, Rozbili obraz na trzy części. Paulini zawieźli zniszczony obraz do Krakowa. Średniowiecznym konserwatorom nie udało się pokryć malowidła farbami temperowymi, gdyż było ono wykonane techniką woskową. Zdecydowali się na usunięcie resztek dawnego malowidła i na naprawionej oryginalnej desce namalowali wierną kopię obrazu. Stworzony przez nich Wizerunek Matki Boskiej Jasnogórskiej czczony jest do dziś. A Roman Brandstaetter modli się wierszem: „Madonno o czarnej twarzy w bliznach, jak nasza polska ziemia”.
Obrona Jasnej Góry
Jasna Góra kojarzy nam się z tak pięknie opisaną w „Potopie” przez Henryka Sienkiewicza obroną Częstochowy. Nie sposób nie wspomnieć bitwy pod Wiedniem. Podobno, gdy król Jan III Sobieski, usłyszał o oblężeniu Wiednia przez wojska tureckie, modlił się słowami: „Błogosławiona Dziewico Częstochowska, pozwól mi doświadczyć dwóch cudów: że ci, którzy trwają w Wiedniu wytrzymają oblężenie do września i że my zdążymy tam na czas, aby ich uwolnić.” Ostatecznie przekonał go ojciec Stanisław Papczyński, założyciel zgromadzenia Marianów, dzisiaj błogosławiony, który mówił: „Zapewniam cię, królu, imieniem Dziewicy Maryi, że zwyciężysz i okryjesz siebie, rycerstwo polskie i ojczyznę nieśmiertelną chwałą”.
Choć liczyła się każda chwila, król Polski i jego doradcy pojechali na Jasną Górę, aby się modlić przed obrazem Czarnej Madonny. Po czterech dniach modlitw, gdy król był już gotowy opuścić sanktuarium, kapłan podał mu obraz Madonny zawieszony na złotym łańcuchu. Król go przyjął, zawiesił na piersiach razem z dwudziestosześciotysięczną armią rozpoczął wymarsz.
12 września 1683 r. król rano uczestniczył we mszy św., następnie wzniósł w górę obraz Matki Bożej Częstochowskiej i dał sygnał do ataku. Podobno żołnierze, ścierając się z Turkami w zaciekłej walce, mieli na ustach okrzyk: „Maryjo, pomóż!”. Bitwa zakończyła zwycięstwem. A król Jan III Sobieski powiedział: „Przybyłem, zobaczyłem, a Bóg zwyciężył” i wysłał do papieża Innocentego XI - list rozpoczynający się właśnie tymi słowami: „Veni, vidi, vici". Dzień zwycięstwa upamiętniono ogłoszeniem 12 września dniem Wspomnienia Najświętszego Imienia Maryi.
Uzdrowienia za wstawiennictwem Matki Bożej Częstochowskiej
Wielu pielgrzymów i turystów, gdy przybywają na Jasną Górę, stawia przewodnikom pytanie: Czy tutaj mają miejsce uzdrowienia? Mają. Paulińskie kroniki odnotowały już kilka tysięcy nadzwyczajnych wydarzeń, jakie miały miejsce w klasztorze. Świadczą o tym choćby wota dziękczynne w liczbie ponad pięćdziesięciu tysięcy. A nie wszystkie się przechowały. Niektórzy uzdrowieni za wstawiennictwem Matki Bożej Jasnogórskiej pragnęli resztę życia spędzić jak najbliżej Jej Wizerunku. Pewien człowiek o nazwisku Burza, który w 1904 r. odzyskał wzrok na Jasnej Górze, zamieszkał tu i do śmierci w 1914 r. zamiatał bezinteresownie dziedziniec klasztorny, chcąc się odwdzięczyć za łaskę wzroku. Nie wszystkie uzdrowienia miały miejsce na Jasnej Górze. Wśród odnotowanych zdarzeń znajduje się wiele świadectw ludzi, którzy za wstawiennictwem Matki Bożej Częstochowskiej ocalili swoje życie w sytuacjach ekstremalnych.
Jasna Góra nie jest polikliniką. Uzdrowienia, do których tu dochodzi za pośrednictwem Matki Bożej, mają cel: umocnić wiarę ludzi, ożywić ich modlitwę i przybliżyć do Boga.
Lidia Lasota
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
|