Święto św. Andrzeja Boboli, Prezbitera i Męczennika, Patrona Polski

Św. Andrzej Bobola
Andrzej Bobola był potomkiem rodu Bobolów, średniozamożnej szlachty polskiej. Prawdopodobnie urodził się w małej miejscowości Strachocina koło Sanoka w 1591 r., a więc pod koniec XVI wieku. Ale czas jego życia dorosłego i działalności jako jezuickiego ewangelizatora przypadł na wiek XVII. To wiek dla Polski dramatyczny, kiedy najeźdźcami byli Szwedzi, Rosjanie, Kozacy i Tatarzy. Wojny wyniszczały kraj i wyludniały miasta i wsie. Charakterystyczne dla tych czasów są także konflikty na tle religijnym z prawosławiem, szczególnie na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej. Był to również często pretekst do rozbojów i napadów. W rzekomej "obronie" prawosławnych wystąpił przywódca Kozaków - Piotr Konaszewicz, a po nim z jeszcze większą brutalnością Bohdan Chmielnicki.
Andrzej Bobola w roku1622 r. otrzymał święcenia kapłańskie i rozpoczął pracę duszpasterską najpierw w Nieświeżu. Dzisiaj są to tereny Białorusi, a kiedyś była to siedziba rody Radziwiłłów. Od początku okazał się wybitnym mówcą, miał niezwykły talent oratorski. Pracował w wielu miejscach: w Wilnie, w prawosławnym Bobrujsku, Połocku, Warszawie, Łomży, Pińsku. Wszędzie podkreślano jego walory – charyzmat lidera, łatwość nawiązywania kontaktów, dobre wykształcenie i dużą wiedzę oraz wielką gorliwość chrześcijańską. Ale oprócz tych przymiotów miał również Andrzej Bobola i wady, odznaczał się bowiem porywczym charakterem, a nawet zapalczywym i niecierpliwym. Ale walczył z tymi przypadłościami.Wreszcie osiągnął taki stopień doskonałości chrześcijańskiej, że powszechnie nazywano go świętym już za życia,
Pińsk do 1939 r. był miastem polskim, obecnie należy do Białorusi. W XVII wieku to miasteczko leżące na pograniczu Polski z Rusią było szczególnie narażone na napady i wojny. Ojciec Bobola jak zanotowały ówczesne kroniki, nie dojadając i nie dosypiając - pracował jako misjonarz w okolicach Pińska wśród ludzi biednych i opuszczonych. Nazywano go "apostołem Pińszczyzny" i "łowcą dusz". W maju 1657 roku Pińsk w obronie prawosławia zajął oddział kozacki pod dowództwem Jana Lichego. Najbardziej zagrożeni byli misjonarze: o. Maffon i o. Bobola. 15 maja o. Maffona złapano w Horodcu i na miejscu zamordowano.
Bobola ukrywał się najpierw w Janowie, około 30 km od Pińska, potem we wsi Peredił. 16 maja Kozacy wyruszyli za nim w pogoń. Złapano go nieopodal wsi Mogilno. Kozacy najpierw zdarli z niego habit i przywiązali do płotu i bili nahajami. Świadkami tego byli rolnicy pracujący w polu. Zmuszali Andrzeja by wyparł się wiary katolickiej. Gdy bicie nie przynosiło oczekiwanego skutku, z gałęzi wierzby upletli koronę cierniową, włożyli ją na jego głowę i zaciskali ją coraz mocniej. Potem bito go po twarzy, tak że wyleciały wszystkie zęby. Wyrywano mu paznokcie i odarto ze skóry jego rękę, po czym przywiązali go do konia i wlekli po ziemi. W Janowie właśnie odbywał się targ, więc wielu ludzi to widziało. Postawiono Bobolę przed kozackim dowódcą i zanotowano taki dialog: "Jesteś ty księdzem?" "Tak. Moja wiara prowadzi do zbawienia. Nawróćcie się". Dowódca zamierzył się szablą i niechybnie zabiłby zakonnika, ale ten zasłonił się ręką, która została przecięta.
Na koniec zawleczono go do pobliskiej rzeźni miejskiej, rozłożono na stole rzeźniczym i przypalano ciało ogniem. Wycięto mu również kółko na głowie, niby tonsurę. A na plecach skórę jakby w formie ornatu. Krwawiące rany posypywano kłującą sieczką. Na koniec odcięto mu nos i wargi, wykłuto jedno oko. Torturowany wciąż powtarzał imię Jezus, więc wycięto mu język i powieszono zwłoki nogami do góry. Kozacy uciekli na wieść, że do Janowa zbliża się polskie wojsko. Jezuici zabrali ciało męczennika do Pińska i pochowali w podziemiach kościoła klasztornego. Po latach o miejscu pochowania Męczennika zapomniano.
45 lat później Andrzej Bobola sam o sobie przypomniał, ukazując się rektorowi kolegium pińskiego - ks. Marcinowi Godebskiemu i prosząc o odnalezienie trumny. Gdy odkryto wieko trumny okazało się, że ciało zakonnika jest nienaruszone. To wówczas zaczął się jego kult i podjęto starania o beatyfikację Andrzeja Boboli. Niestety wojny, kasata zakonu jezuitów i zabory przerwały te wysiłki. A relikwie świętego wędrowały z miejsca na miejsce.
Dopiero 30 października 1853 roku Andrzej Bobola został przez Piusa IX ogłoszony błogosławionym. Podobno 24 lata wcześniej przed beatyfikacją ukazał się w Wilnie, w klasztorze dominikanów zakonnikowi ojcu Alojzemu Korzeniewskiemu, gdy ten modlił się za jego wstawiennictwem i kazał otworzyć okno celi. Ojciec Alojzy ujrzał walczące ze sobą wojska Rosjan, Turków, Francuzów, Anglików, Austriaków, Prusaków. A Andrzej Bobola powiedział: "Gdy wojna, której masz obraz przed sobą, zakończy się pokojem, Polska zostanie odbudowana, a ja zostanę uznany jej głównym patronem".
W 1866 r. do Połocka, gdzie znajdowały się relikwie błogosławionego z Petersburga przyjechała specjalna komisja rządowa. Dochodziły bowiem słuchy, że Boboli oddawali cześć nie tylko katolicy, ale i prawosławni. Chciano zabrać więc jego szczątki ale ze sklepienia na głowę jednego z carskich urzędników spadła cegła. Komisarze bojąc się dalszej interwencji Boboli szybko uciekli.
23 czerwca 1922 roku kościół otoczyło wojsko. Zjawili się wysłańcy Kremla. Ciało wydobyto z trumny i rzucono nim o posadzkę, a ono nie rozsypało się. Wywieziono je do Moskwy i umieszczono w gmachu Higienicznej Wystawy Ludowego Komisariatu Zdrowia.
Gdy Związek Radziecki dotknęła klęska głodowa, w r. 1922 ginącemu narodowi z wydajną pomocą pospieszył Pius XI. Wówczas rząd Sowiecki - wobec zasług Papieskiej Komisji Ratowniczej – przychylił się do prośby Ojca Świętego o wydanie relikwii. Najpierw znalazły się one w Rzymie w bazylice św. Piotra, a potem ojciec św. przekazał ciało jezuickiemu kościołowi del Gesu'.
Fot. 1
Lidia Lasota
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
|