Co z tą słomą?
Co zrobić ze słomą?
Mamy wątpliwości, czy pozyskamy jej odbiorcę? Czy odbiór będzie zawierał usługę belowania? W jakiej cenie uda się ją sprzedać i jak długo trzeba będzie czekać na jej odbiór...?
Rozważamy, czy może po prostu lepiej użyć sieczkarni podczas zbioru i pozostawić resztki na polu. To zapewne dręczące pytania i, oczywiście, nie są one bezpodstawne. Gorączkowo zaczynamy więc kalkulować nasze wpływy i wydatki.
Dawniej takie pytania nie zaprzątały głów naszych ojców czy dziadków. Praktycznie każde gospodarstwo funkcjonowało w oparciu o produkcję roślinną i zwierzęcą. Obecne wymogi i ceny spowodowały jednak, że zdecydowana większość małych gospodarstw zaprzestała chowu i hodowli zwierząt, wybierając tym samym wyłącznie produkcję roślinną z „bonusem” w postaci pracy zawodowej poza gospodarstwem.
Ten funkcjonujący zdecydowany podział na małe i duże gospodarstwa wygenerował wiele zmian. Jednak tak, jak dawniej, niewielu z nas ma własny kombajn zbożowy, a co za tym idzie, wartość takiej usługi stanowi dla nas jeden z nieubłaganych i koniecznych kosztów.
Usługa „kombajnowania” wraz z użyciem sieczkarni jest zdecydowanie coraz droższa. Reasumując wszystkie za i przeciw, zaczynamy wyszukiwanie potencjalnego odbiorcy słomy. Napięcie potęguje, oczywiście, CENA. Tutaj należałoby uważać. Niejednokrotnie słyszymy o nagminnych, nieterminowych wypłatach za zebraną od rolników słomę. Nierzadko też gospodarze z poirytowaniem narzekają na długi okres oczekiwania na odbiór gotowych beli. Często też widać na polach, jak rolnicy sami skutecznie przepychają zrolowane źdźbła w jedno konkretne miejsce, aby móc terminowo wykonać kolejne, planowane prace polowe.
Zanim podejmiemy decyzję w kwestii zagospodarowania słomy, pamiętajmy jednak o innych aspektach, np. o tym, że w przypadku jej sprzedaży i braku zwierząt w gospodarstwie narażamy się na ryzyko wyjałowienia gleby. Prowadzimy uprawę roli często dość intensywnie, zgodnie z zasadą: „biorę i biorę”. Wygoda powinna jednak ustąpić rozsądkowi i odpowiedzialnej dbałości o grunty, według reguły: „biorę i daję”. Samo wprowadzanie wapna i nawozów do gleby nie pomoże nam utrzymać odpowiedniej kultury. Słoma jest ważnym elementem próchnicy gleby i zawiera cenne pierwiastki, chociażby potas. Chroni on rośliny przed stresem, pośrednio przyczynia się do magazynowania wody opadowej i poprawia efekt nawożenia azotem. Przy czym, wartość nawozowa słomy zależy od gatunku rośliny uprawnej, z której ona pochodzi , a także od uzyskanych plonów.
Konkludując, zbiór i sprzedaż słomy powinny być dla nas racjonalnym i logicznym posunięciem tylko w sytuacji, gdy nasze gleby są zasobne w próchnicę oraz gdy ilość słomy jest duża, a jej jakość wysoka.
Takie działanie będzie na ogół generowało krótkotrwały przychód dla gospodarstwa, ponieważ finalnie i tak będziemy musieli pokryć koszty związane z zaopatrzeniem gleby w odpowiednie nawożenie, które uzupełni zebrane z pola składniki pokarmowe.
Wracając do kwestii ewentualnego pozostawienia resztek pożniwnych na polu, czyli rozdrobnionej słomy, warto wiedzieć, że w celu przyspieszenia jej rozkładu należy, oczywiście, zastosować azot, wapno lub preparaty biologiczne. Ważne jest również odpowiednie ustawienie maszyny, aby słoma była dobrze rozdrobniona i rozrzucona po polu, a następnie wymieszana z glebą.
Drogi Rolniku, to na Twoich barkach spoczywa dokonanie wyboru. Przeanalizuj wszystkie koszty związane z daną uprawą, oceń wielkość spodziewanego plonu i orientacyjną ilość słomy. Zastanów się nad tym, ile pobrałeś od natury i ile możesz dać glebie od siebie. Weź pod uwagę koszt nawozów kupowanych jesienią i wiosną. Z pewnością podejmiesz możliwie najlepszą decyzję ekonomiczną! Nie bój się popełniać przy tym błędów. Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi.
Marek Langowski, Magdalena Szydło
Artykuł opracowany we współpracy z Łódzkim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Bratoszewicach
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
|