Warto uczyć się od Niemców promocji jabłek

W ponad 340 niemieckich regionach, w strefach dla pieszych i na cotygodniowych targach, sadownicy zwrócili uwagę na znaczenie upraw regionalnych. Niewątpliwie taka kampania powinna zainteresować polskich sadowników, zmagających się jak co roku z niskimi cenami jabłek. Warto więc się dowiedzieć, jak robią to Niemcy.

Jak informują niemieckie media, w rozmowach z przechodniami sadownicy informowali, że krajowe owoce mają lepszy bilans energetyczny niż towary importowane. Naukowcy odkryli, że jabłka z Niemiec pozostawiają mniejszy ślad ekologiczny niż owoce z zagranicy, nawet jeśli są przechowywane przez sześć miesięcy w miesiącach zimowych. Ponieważ jabłka z Nowej Zelandii mają około 22 000 kilometrów i 28 dni w drodze, zanim zostaną tutaj sprzedane. Taki transport statkami wyraźnie przewyższa energochłonność magazynowania w Niemczech. Dlatego konsumenci mogą zrobić coś dla bilansu CO2 i ochrony klimatu poprzez świadome spożywanie produktów o krótkich trasach transportowych.

To nie wszystko. naukowcy dowiedli, że lokalne tereny sadownicze nie tylko magazynują dwutlenek węgla, ale są także wizualnym wzbogaceniem krajobrazu uprawnego. Jednak drzewa z ich kwiatami i dojrzewającymi owocami nie tylko pięknie wyglądają: badania naukowe, m.in. TH Bingen, wykazały, że sady wieloletnie charakteryzują się dużą różnorodnością gatunków – w przeciwieństwie do wielu innych obszarów rolniczych. Między drzewami znaleziono średnio ponad 40 różnych roślin. Liczne jest również królestwo zwierząt. W samych integrowanych sadach biolodzy policzyli 61 gatunków dzikich pszczół. 

Okazuje się więc, że jabłko można reklamować na wiele sposobów. Zapewne argumentacja niemiecka trafiłaby do wielu młodych Polaków. Jeśli planujemy kampanię reklamową dla lokalnych produktów warto wiedzieć, jak robią to sąsiedzi. Polskie jabłka nie sa gorsze w smaku od niemieckich, ale także potrzebują dobrej reklamy.