Pasja - Ukrzyżowanie
Gdy kondukt dotarł na Golgotę oprawcy zdjęli z Jezusa wierzchnią suknię, a potem tunikę. Na skutek gwałtownego oderwania się materiału przyklejonego do zakrzepłych ran , na nowo się otworzyły i zaczęły krwawić. Poprzeczkę krzyża, którą w czasie drogi na Golgotę niósł skazany położono na ziemi. Następnie „dopasowano" do niej rozłożone ramiona Jezusa. Jego ręce przybito do belki w nadgarstkach, a nie w dłoniach, tak jak to jest przedstawiane na obrazach, bo tylko wtedy mogły utrzymać ciężar wiszącego ciała. Najprawdopodobniej wtedy też złamałyby się kości śródręcza, a to zaprzeczałoby starotestamentowemu proroctwu z Psalmu 34, mówiącemu o tym, że żadna z Jego kości nie będzie złamana. Gwoździe wbito więc w przestrzeń zwaną szczeliną Destota, znajdującą się pomiędzy kośćmi nadgarstka.
Ukrzyżowanie Pana Jezusa przeprowadziło 4 przeszkolonych w tym zadaniu żołnierzy pod wodzą setnika, którego zwano „Exactor mortis”. Był on specjalistą od zadawania śmierci.
Gdy żołdacy rzymscy przybili dłonie Jezusa w nadgarstkach, przystąpili do przybijania Jego stóp. Lewa noga była bezwładna. Umieszczono ją więc na grzbiecie prawej stopy i przybito obie jednym wielkim gwoździem rzymskim, o długości co najmniej 20 centymetrów i średnicy 2 centymetrów. Żeby to było możliwe należało zwichnąć prawą stopę skazanego w stawie skokowym. Pod stopami nie było kawałka drewna, który podpierałby ciało, tak jak jest to nieraz pokazywane na obrazach. Stopy były przygwożdżone bezpośrednio do drzewa krzyża.
Pan Jezus, wisząc na krzyżu, co pewien czas unosił się i naprężał, aby nabrać powietrza, starając się utrzymać w pozycji uniesienia jak najdłużej. Ból i wyczerpanie zmuszały Go do ponownego opadnięcia. Ten rytm podciągania się i opadania na przybitych gwoździami do krzyża rękach i nogach trwał około 3 godzin i powodował olbrzymie cierpienie. Pan Jezus dźwigał się ku górze na zwichniętej stopie po to, by rozluźnić mięśnie klatki piersiowej i wyzwolić na nowo proces oddychania. W miarę upływu czasu czynność ta stawała się coraz trudniejsza. Na skutek utraty krwi Jego nerki przestawały pracować, co powodowało odwodnienie, a co za tym idzie wielkie pragnienie. Ewangelie potwierdzają ten fakt medyczny. To dlatego podano Mu gąbkę umoczoną w occie, a konkretnie w tanim winie. Mowa przychodziła ukrzyżowanym z wielkim trudem, ponieważ towarzyszył jej wydech powietrza, który na krzyżu sprawiał ból. Dlatego jak podają Ewangelie Chrystus wypowiedział na krzyżu tylko 7 krótkich zdań. Choć śmierć była przez skazańców wyczekiwana, nie przychodziła szybko. Ukrzyżowanie było tak pomyślane, by umieranie trwało długo, by było przestrogą dla innych.
Samo ukrzyżowanie nie powodowało śmierci. W większości wypadków bezpośrednią przyczyną zgonu skazańca było uduszenie, wycieńczenie, odwodnienie, czy wykrwawienie w wyniku wcześniejszych urazów. Ukrzyżowanie było karą, w której kaprysy i sadyzm katów pozbawiony był wszelkich hamulców. Okrucieństwo oprawców przybierało różne formy, a męka mogła trwać od kilku godzin do nawet kilku dni. Pan Jezus rozpoznał nadchodzącą chwilę śmierci. Było to możliwe w związku z coraz mniej regularnym biciem serca.
Prawdopodobnie bezpośrednią przyczyną śmierci Pan Jezusa było pęknięcie mięśnia sercowego na skutek zawału. Po pęknięciu mięśnia sercowego, następuje rozerwanie osierdzia, co wywołuje porażający ból w tylnej okolicy mostka. Towarzyszy temu zawsze okrzyk konającego. Tak było i w przypadku Chrystusa. W Ewangeliach czytamy, że w chwili śmierci Pana Jezusa wykrzyknął: „Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego. I powiedziawszy to skonał”.
Lidia Lasota
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
|