Ofiary Katynia
Do sowieckiej niewoli dostało się około 10 tys. oficerów, których ulokowano w kilku miejscach odosobnienia. Następnie przeniesiono ich do trzech obozów zlokalizowanych w: Kozielsku (żołnierze), Ostaszkowie (policjanci) i Starobielsku (żołnierze i przedstawiciele innych służb).W obozach znaleźli się także pochodzący z rezerwy - naukowcy, lekarze, inżynierowie, prawnicy, nauczyciele, urzędnicy państwowi, przedsiębiorcy, przedstawiciele wolnych zawodów. Większość z nich po agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku zostało w różnych okolicznościach zatrzymanych przez Armię Czerwoną na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jako jeńcy wojenni. Zamordowano także kilkutysięczną grupę funkcjonariuszy Policji Państwowej, Korpusu Ochrony Pogranicza, Straży Granicznej i Służby Więziennej. Poza tym wśród ofiar było przeszło 7 tys. osób cywilnych, osadzonych w więzieniach na terenie okupowanych przez ZSRR Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej. Więźniowie byli przemieszani. Rosjanom zależało aby nie stanowili zwartej grupy mogącej stawić opór.
Ks. prałat Zdzisław Peszkowski, który był wówczas podchorążym Wojska Polskiego i cudem przeżył, doczekując się formowania armii Andersa spośród ocalałych więźniów Kozielska, w książce pt. „Wspomnienia Jeńca z Kozielska” tak pisał: „W Kozielsku mimo koszmaru niewoli miałem szansę spotkania fantastycznych wprost Rodaków. To było odkrywanie Polski i ogromnie ciekawych różnorodnych ludzi. Znalazł się tam kwiat inteligencji polskiej. Chyba więcej niż osiemdziesiąt procent to oficerowie rezerwy. Spotykało się ludzi wszystkich możliwych fachów, zawodów i zamiłowań. W samym skicie można było bez trudu znaleźć ludzi władających najróżniejszymi językami, podróżników, pisarzy, dziennikarzy, dyplomatów nawet jednego szczęściarza, który przed II wojną światową wygrał milion złotych na loterii, ludzi o fantastycznych zainteresowaniach. Pamiętam był ktoś, kto mógł każdą arię bezbłędnie zagwizdać, był ktoś kto uczył nas tajemnicy jogów, zwłaszcza w dziedzinie oddychania, a inny rzeźbił szachy „puderniczki” i „ramki” z myślą że może będzie dla syna lub córeczki.”
Podobnie wypowiadał się Józef Czapski, któremu udało się przeżyć. W Radiu Wolna Europa mówił: „ Jeżeli chodzi o Starobielsk, byli tam najwybitniejsi polscy lekarze, profesorowie uniwersytetów, wybitni wojskowi, wszyscy, którzy marzyli o tym, żeby Polsce służyć. I wszyscy zginęli”.
Na liście „Uczeni polscy rozstrzelani w Katyniu, Charkowie i Twerze" sporządzonej przez Marię Magdalenę Blombergową widnieją nazwiska 150 naukowców. Byli oni związani z wieloma różnymi ośrodkami akademickimi czy placówkami o charakterze naukowym. Między innymi z Uniwersytetem Jagiellońskim, Akademią Górniczą w Krakowie, Katolickim Uniwersytetem Lubelskim, Politechniką Lwowską, Uniwersytetem Jana Kazimierza we Lwowie, Uniwersytetem Warszawskim czy stołeczną Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego. Naukowcy wszystkich dziedzin: inżynierowie chemii, rolnictwa, metalurgii, filozofów, prawnicy, ekonomiści, archeologowie. Ofiarami zbrodni katyńskiej byli również ludzie sportu – zawodnicy i działacze. Sportowcy, którzy przed wojną uprawiali m.in. lekkoatletykę, piłkę nożną, jeździectwo, narciarstwo, sporty wodne, pływanie, tenis, boks, łyżwiarstwo, hokej. Wśród sportowców zamordowanych wiosną 1940 roku przez NKWD było 11 uczestników olimpiad, w tym: dwóch olimpijskich medalistów: Stanisław Urban i Zdzisław Kawecki. Wioślarz, ppor. rez. Stanisław Urban zdobył w Los Angeles w 1932 brązowy medali w czwórce ze sternikiem. Z kolei rtm. Zdzisław Kawecki wywalczył srebrny medal w jeździectwie na Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w 1936 r.
Jako pierwsi ofiarą katyńskiego ludobójstwa padli księża kapelani. Na liście ofiar zbrodni katyńskiej jest 30 kapelanów Wojska Polskiego w większości rzymskokatolickich, ale ponieważ II Rzeczpospolita miała wielonarodowy i wielowyznaniowy charakter znaleźli się również kapelani prawosławni, protestanccy i mojżeszowi. Zostali zabrani w Wigilię 1939 r. z trzech obozów specjalnych NKWD: Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska i tuż przed Bożym Narodzeniem rozstrzelani.
Lidia Lasota
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
|