W kościele denerwuje mnie... gdy tzw. wierzący mówią "Chrystus - tak, Kościół - nie"
1. Problem sięga głęboko
Zdanie, choć wydaje się tylko nośnym hasłem, swoimi korzeniami sięga jednej z większych dyskusji w środowisku protestanckim, w zakresie religiologii, dotyczącej rozróżnienia wiary i religii. Choć samo rozróżnienie nie jest błędne, to próby przeciwstawiania tych dwóch terminów już tak. W delikatnie zmienionej formie kwestia pojawiła się powtórnie przy okazji badań nad historią życia Jezusa. Wtedy właśnie błędnie przeciwstawienie religii i wiary zastosowano w mówieniu o Jezusie. Pojawiło się określenie Jezus historii i Chrystus wiary. Samo w sobie mówi o różnych wymiarach badań życia i działalności Jezusa, jednak rozumiane i używane na zasadzie kontrastu prowadzi do przeciwstawienia Jezusa historii i Chrystusa wiary. Pierwszy miałby być obrazem namalowanym przez historię, drugi przez wierzących w Chrystusa uczniów (czyli Kościół). W konsekwencji takie myślenie prowadzi najpierw do rozdzielenia Jezusa i Kościoła, a później przeciwstawienia Jezusa Kościołowi.
2. Chrystus wiary jest tym samym Jezusem historycznym
Chrystus wyznawany przez uczniów jest tym samym Jezusem, który urodził się w Betlejem, za panowania króla Heroda, mieszkał w Nazarecie, zaczął przepowiadać bliskość Królestwa Bożego, co potwierdzał znakami i czynami oraz powoływać swoich uczniów. To oni byli świadkami jego życia i to oni zaczęli przekazywać informację o największym z dokonanych cudów zmartwychwstaniu, czego świadectwem był pusty grób i objawienia się Chrystusa zmartwychwstałego. Nie głosili innego Jezusa, innego Jezusa jak tego, którego spotkali, z którym jedli i pili, i który w ich obecności czynił znaki i cuda. Jezusa historyczny i Chrystus wiary jest ta samą osobą. Wspólnota zgromadzonych przez samego Jezusa uczniów – z Jego woli uobecnia jego osobę w znakach sakramentalnych i posłudze miłości, przepowiadając Słowo, które On sam głosił.
3. Kościół – mistyczne ciało Chrystusa
Już pierwsi uczniowie mieli świadomość jedności Chrystusa i Kościoła. Jednym z ważniejszych świadectw takiego myślenia jest nauczanie św. Pawła o Kościele, jako mistycznym ciele Chrystusa zawarte w Liście do Kolosan i w Liście do Efezjan, w których apostoł mówi o Chrystusie, jako głowie ciała, czyli Kościoła. Papież Benedykt XVI tak o tym pisze:
Tytuł ten stosowany jest w dwóch wymiarach. W pierwszym znaczeniu Chrystus postrzegany jest jako Głowa Kościoła (por. Kol 2, 18-19 i Ef 4, 15-16). Oznacza to dwie rzeczy: przede wszystkim On zarządza, kieruje, odpowiada za prowadzenie wspólnoty chrześcijańskiej jako jej przywódca i Pan (por. Kol 1, 18): «On jest Głową Ciała — Kościoła». W drugim znaczeniu jest On Głową dającą siłę i żywotność wszystkim członkom ciała, którym kieruje (istotnie, zgodnie z Kol 2, 19, należy «trzymać się mocno Głowy — [to jest Tego], z którego całe Ciało [jest] zaopatrywane i utrzymywane w całości»): czyli On nie tylko rządzi, ale jest organicznie z nami związany, i od Niego pochodzi również siła potrzebna, by postępować w sposób prawy (Benedykt XVI, Audiencja generalna, 14 stycznia 2009).
Tak jak ciało nie może żyć bez głowy, a głowa bez ciała, tak nielogicznym jest odłączanie Kościoła od Chrystusa, albo ich przeciwstawianie.
Ks. Tomasz Ślesik
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
|