KalendarzRolników.pl
PARTNERZY PORTALU
  • ODR Bratoszewice
  • Partner serwisu Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego
  • Partner serwisu Krajowa Rada Izb Rolniczych

WYSZUKIWARKA

Walka Ojca Pio z demonami

Opublikowano 17.06.2024 r.
przez Lidia Lasota
Misja Ojca Pio była nierozerwalnie złączona z bolesną walką z szatanem. Jej przebieg i cel został mu zapowiedziany w trzech następujących po sobie wizjach, poprzedzających jego wstąpienie do nowicjatu kapucynów. Mistyczne widzenia okazały się prorocze. Szatańskie ataki przybierały różne formy duchowego i fizycznego dręczenia. 

Atakowały go złe duchy - zwłaszcza w trakcie modlitwy, ćwiczeń duchowych, w dniach choroby i kryzysów. Utrudniały mu kontakt z kierownikiem duchowym. Ojciec Pio w liście do ojca Agostina pisał: „Zły duch uniemożliwia mi pisanie do ciebie, gdyż kiedy tylko noszę się z takim zamiarem, jestem atakowany przez niego potężnymi bólami głowy, tak iż mam wrażenie, że ona zaraz pęknie. Do tego dochodzi ostry ból w prawej ręce, który sprawia, że nie jestem w stanie utrzymać pióra w dłoni” 

Innym razem złe duchy obiecały Ojcu Pio, że jeśli spali list od kierownika duchowego, wówczas na zawsze zaprzestaną na niego ataków i pokus. Odmówił i napisał potem: „Od tamtego dnia codziennie mnie biły aż całe ciało było sine od tych licznych ciosów”. Po tym zajściu nie mógł odczytać korespondencji od kierownika duchowego. Ksiądz Salvatore Pannullo z Pietrelciny poświadczył pod przysięgą, że list przeznaczony dla Ojca Pio, a otwarty w jego obecności, dotarł tak zaplamiony atramentem, że był całkowicie nieczytelny. Dopiero po pokropieniu go wodą święconą i odmówieniu egzorcyzmów odczytano go.

W liście do ojca Augustyna z 18 stycznia 1913 r. ojciec Pio opisał diabelski atak, podczas którego słyszał piekielne odgłosy, lecz niczego nie widział. Ale potem dużo demonów ukazało się „w najbardziej odrażającej postaci”. Relacjonował: „Rzuciły się na mnie, przewróciły na podłogę, okrutnie mnie zbiły i rzucały w powietrzu poduszkami, książkami i krzesłami, i przeklinały mnie nadzwyczaj obscenicznymi słowami”. W następnym liście wyznawał: „Moje ciało jest całkiem posiniaczone z powodu ciosów, którymi nasz wróg mnie zasypuje”. Przeżył wiele podobnych ataków demonów. 

Jednej nocy, gdy modlił się o sukces pewnych egzorcyzmów, nowy przełożony, ojciec Carmelo i ojciec Eusebio „usłyszeli trzask i gdy wbiegli do pokoju ojca Pio, znaleźli go na podłodze w kałuży krwi. Jego twarz była opuchnięta, a z nosa i głębokiego rozcięcia nad brwiami sączyła się krew. Nie było żadnych śladów włamania i nic w pokoju nie było połamane ani poprzewracane. Tylko poduszka, która zwykle leżała na fotelu ojca Pio, była lekko wsunięta pod krwawiącą głowę rannego mężczyzny”. Kiedy ojciec Eusebio poszedł zadzwonić po lekarza, ojciec Carmelo spytał ojca Pio, kto położył poduszkę pod jego głową. Osłabiony odparł: „Madonna”. W tym czasie diabeł, przemawiając przez usta opętanej dziewczyny, przyznał, że: „zobaczył starca, którego tak nienawidzi, bo jest źródłem wiary i że uczyniłby więcej, ale powstrzymała go Biała Pani” 
I jeszcze jedna relacja Ojca Pio:  „Pewnego dnia podczas prowadzenia spowiedzi podszedł do mojego konfesjonału mężczyzna.  Był wysoki, przystojny, elegancko ubrany i wyrażał się w sposób miły i uprzejmy.  Zaczął spowiadać się ze swoich grzechów, które były wszelkiego rodzaju: przeciw Bogu, przeciw człowiekowi i przeciw zasadom moralnym. Wszystkie jego grzechy były wstrętne.  Byłem zdezorientowany tymi wszystkimi grzechami, o których mi opowiedział lecz odpowiedziałem mu słowem bożym, przykładem Kościoła i moralnością Świętych.

Wtedy ten enigmatyczny pokutnik odpowiedział mi, podając uzasadnienia wszystkich swych grzechów, zawsze z tą samą zręcznością i grzecznością.  Usprawiedliwił wszystkie grzechy, których się dopuścił przedstawiając je jako normalne i naturalne czyny ludzkości. Tak samo wytłumaczył się z ciężkich grzechów przeciw Bogu, Naszej Pani i Świętym ciągle używając znieważających, okrężnych argumentów.  Postąpił tak nawet w obliczu najohydniejszych grzechów jakie mogłyby zrodzić się w głowie największego grzesznika. Zdumiały mnie jego odpowiedzi, podane w tak subtelny sposób i z taką złą wolą.  Zastanawiałem się, kim też on może być.  Z jakiego świata pochodzi?  Próbowałem przyjrzeć mu się, aby móc cokolwiek wyczytać z jego twarzy.  Jednocześnie koncentrowałem się nad każdym jego słowem, usiłując odgadnąć jego tożsamość.  Nagle poprzez silne, jasne, wewnętrzne światło poznałem go.  Silnym, nakazującym tonem powiedziałem do niego: „Powiedz: Niech żyje Chrystus, niech żyje Maria. Kiedy tylko wypowiedziałem te wspaniałe, potężne imiona, szatan natychmiast znikł w błysku ognia zostawiając po sobie straszliwy odór.” 

Natomiast brat Alessio Parente, który opiekował się nim w ostatnich latach życia, opisał takie oto zdarzenie. Jak co wieczór po skończeniu swoich obowiązków udał się na spoczynek. Zaledwie wszedł do swojej celi, usłyszał dzwonek, którym o. Pio go przywoływał, gdy tylko zaszła taka potrzeba. Wrócił do celi Stygmatyka, zapytał się, co się stało, a ten tylko się uśmiechnął. Historia powtórzyła się jeszcze kilkakrotnie. W końcu nie wytrzymał: „Ojcze, wołasz mnie tutaj, lecz kiedy przybywam, zamiast powiedzieć mi, czego chcesz, uśmiechasz się po prostu do mnie. Jeśli mi nie pozwolisz spać, to ty będziesz tym, który będzie musiał pomagać mi jutro, a nie ja tobie". Ojciec Pio, uśmiechnął się ponownie i odpowiedział: „Proszę cię, mój synu, zechciej spać na tym krześle, tu obok mnie, gdyż ci nikczemnicy nie opuszczają mnie dziś w nocy nawet na chwilę". Brat Alessio został przy nim. 

W strasznych zmaganiach ze złym duchem ojciec Pio nie był nigdy sam. Wspierał go w nich Jezus, który niejednokrotnie wysyłał mu na pomoc Anioła Stróża, a sam ojciec Pio pomimo takich nadludzkich przeszkód pozostał wierny aż do  końca. 
 

  Lidia Lasota
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj