W kościele najbardziej denerwuje mnie... "smętna atmosfera"
1. Papież Franciszek o radości
Zwrócił na to uwagę ostatnio papież Franciszek w swojej encyklice, pisząc
Istnieją chrześcijanie, którzy zdają się żyć Wielkim Postem bez Wielkanocy. Przyznaję jednak, że radości nie przeżywa się w ten sam sposób na wszystkich etapach i w każdych okolicznościach życia, nieraz bardzo trudnych. Dostosowuje się ona i zmienia, a zawsze pozostaje przynajmniej jako promyk światła rodzący się z osobistej pewności, że jest się nieskończenie kochanym, ponad wszystko. Rozumiem osoby skłaniające się do smutku z powodu doświadczania poważnych trudności, jednak trzeba pozwolić, aby powoli zaczęła się budzić radość wiary jako tajemnicza, ale mocna ufność, nawet pośród najgorszej udręki (6).
2. Radość zależna od doświadczenia zbawienia
Doświadczenie głębokiej radości zależne jest od głębokiego doświadczenia zbawienia. Im głębiej przeżywamy prawdę o życiu i zmartwychwstaniu Jezusa, tym bardziej ona nas ogarnia, w realny sposób wpływając na nasze życie, na nasz sposób postrzegania świata, siebie, trudności, problemów. Co znaczy głębokie doświadczenie? To znaczy doświadczenie, które obejmuje możliwie jak najwięcej elementów naszego człowieczeństwa. Niestety, najczęściej redukujemy je do naszego intelektu, do wiedzy, zapominając o naszej woli, pamięci, cielesności, czy całej sferze afektywno-emotywnej w nas. Radość Ewangelii objawia się w pełni, gdy cały człowiek zanurza się w tajemnicy zmartwychwstania.
3. Terroryści radości
Oczywiście radość ewangeliczna to nie wesołkowatość, to nie tylko chwilowy dobry nastrój, choć te dwie postawy mogą towarzyszyć radości. Radość to droga, to proces. Pojawia się jej coraz więcej, gdy w naszym życiu pojawia się coraz więcej światła Ewangelii. Nie można więc powierzchownie ludzi oceniać i dzielić na tych uśmiechniętych – czyli doświadczających zbawienia i na tych zapłakanych i smutnych, czyli tych, którzy mało doświadczają życia z Ewangelii. Nie można więc tym bardziej zmuszać, albo wymagać od innych, aby byli radośni. Każdy ma swoją dynamikę życia duchowego. Pewnych procesów nie jesteśmy w stanie wymusić, albo przyspieszyć. Najważniejsze jest jednak być w drodze.
4. Radość może być kamuflażem
Często radość może być fałszywa. W odbiorze społecznym człowiek uśmiechnięty kojarzy się pozytywnie, z sukcesem, czy stabilnością. Niektórzy więc, świadomie lub nieświadomie przywdziewają maskę uśmiechu, żeby mieć mniej kłopotu z kłopotliwymi spojrzeniami, pytaniami otoczenia, albo jeszcze bardziej przewrotnie, pracują uśmiechem na swój dobry wizerunek. Zawsze tego typu postawa jest zgubna i dla człowieka i dla otoczenia. Człowiek oddala od siebie okazję do wejścia na drogę prawdziwego nawrócenia, które zakłada poznanie siebie, stanięcie w prawdzie naszej woli, rozumu, pamięci, które muszą zostać objęte światłem zmartwychwstania. Otoczenie zaś traci możliwość wejścia we komunię wspólnego doświadczenia smutku, z którym łatwiej żyć i wygrywać wiedząc, że wszyscy borykamy się z podobnymi problemami.
Powierzchowna ocena „jest smętnie” może być bardzo krzywdząca. Warto więc spojrzeć we własne serce, zapytać: „a tutaj, jak naprawdę jest?” i mocniej kroczyć drogą nawórcenia.
Ks. Tomasz Ślesik
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
|