KalendarzRolników.pl
PARTNERZY PORTALU
  • Partner serwisu Krajowa Rada Izb Rolniczych
  • Partner serwisu Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego
  • ODR Bratoszewice

WYSZUKIWARKA

Dzik - nie jest dziki? Rozmowa ze strażnikiem leśnym Tomaszem Kurkiem

Opublikowano 11.05.2018 r.
Dzikiej zwierzyny, głównie dzików, w naszym miejskim otoczeniu jest zbyt wiele. W ostatnich kilku latach w wielu miastach kraju dokonuje się odstrzałów redukcyjnych – to jedyna skuteczna metoda, aby odbudować w zwierzynie instynkt strachu przez zapuszczeniem się w osiedla ludzkie. Głównie chodzi o dziki i, w niektórych miastach, lisy – mówi Tomasz Kurek, strażnik leśny w Nadleśnictwie Katowice.

Nie jest to odosobniony obrazek, że dziki przebywają blisko centrów osiedli mieszkaniowych, hipermarketów, forsują główne szlaki komunikacyjne. Nie unikają miasta. Wręcz przeciwnie. Penetrują je dokładnie i stanowią niemałe zagrożenie dla ludzi. Taka sytuacja ma miejsce m.in. w Katowicach, Chorzowie, Rudzie Śląskiej, Gliwicach, Sosnowcu, Jaworznie, Chrzanowie.
Stanowi to zagrożenie dla ludzi: pieszych, kierowców. Ranne zwierzę może być jeszcze bardziej niebezpieczne – ostrzega T. Kurek.

Miasta dla ludzi i zwierząt?

Nikogo nie może dziwić obecność zwierzyny w lesie. Tam człowiek jest intruzem, no może gościem, który musi przestrzegać praw przyrody. Natura ma swoje zasady. Natomiast jeszcze do niedawna wydawało się, że w mieście niepodzielnie panuje człowiek. Okazało się, że ta władza jest często iluzoryczna i w Katowicach oraz wielu sąsiednich miastach widok zbuchtowanych trawników i parków jest czymś zwyczajnym. Dziki czują się w miastach bezpiecznie, gdyż tam ich panowanie jest niepodzielne, nikt im nie zagraża. One nie czuły w człowieku żadnej konkurencji w zdobywaniu pokarmu. Dlatego nie traktował ludzi, jak wrogów. A to oznaczało całkowite odwrócenie ról i brak strachu przed ludźmi.

Odłowy dzików i przenoszenie ich do lasu nie przyniosły spodziewanych efektów, gdyż z obserwacji wynikało, że zwierzę jest już nauczone łatwego zdobywania pokarmu – a taki znajduje się w miastach. Nawet jeśli nie wróci do miasta, skąd został odłowiony, to pójdzie do innego. Na tym tle dochodziło także do konfliktów między miastami, gdyż nikt nie chciał mieć dzików na swoim terenie.Służby zarządzania kryzysowego mają dokładne informacje, gdyż wyłapywane dziki są kolczykowane. 

Dzięki obserwacjom wiemy już wiele o zachowaniach dzików w miastach i ich migracjach – mówi Tomasz Kurek.

Dziki poruszają się stałymi szlakami, dolinami rzek i wzdłuż torów kolejowych. To ciągi, których nie można zamknąć i zagrodzić do nich dostępu. Zresztą, nikt tego nie chce, gdyż inne względy, głównie wymiana puli genowej, decydują o tym, że wolno żyjąca zwierzyna jest priorytetem. Chodzi jednak o to, aby wymusić na zwierzynie instynktowne zachowania, które spowodują, że będzie trzymać się ustronnych szlaków i nie będzie wchodziła do miast. Działania samorządów, myśliwych oraz leśników polegają na utrudnieniu im penetracji osiedli ludzkich.

Co nęci dzika?

Niewątpliwie dziki w Katowicach oraz innych miastach regionu, są wabione łatwym do zdobycia pożywieniem. Nie tylko chodzi o odpadki pozostawione przez człowieka na  śmietnikach. Dziki nęcą np. zapachy opakowań po chipsach. 

One zjadały folię po chipsach – mówi T. Kurek. – Szukają więc niekoniecznie zdrowego pożywienia, ale atrakcyjnego zapachowo.

Dziki interesują się trawnikami, a poza tym upodobały sobie w szczególności miejsca, gdzie rosną dęby. Najbardziej lgną do tych drzew, które rosną samotnie, gdyż ich owoce, z powodu m.in. naświetlenia, są okazalsze. Poza tym, człowiek w mieście nie zbiera już owoców z drzew. To świetna okazja dla dzików. W Parku Kościuszki nie ma nocy, aby nie żerowała tam wataha.

Rozmaitość roślin i drzew w naszych miastach, to wymarzona okazja dla dzikich zwierząt. W lesie takiej mozaiki gatunków nie ma.

Dzik jak partyzant

Niewątpliwie czasami ludzie zachęcają dzikie zwierzęta do wtargnięcia do miast. Brak wykoszonych trawników pod koniec lata i na początku jesieni, powoduje, że mnożą się pędraki – rarytas dla dzików. W środku miast nie można pozwolić sobie na lokowanie kompostowników, złe segregowane śmieci.

W centrach miast nie powinno być zakrzaczeń, tych naturalnych kryjówek dla dzików – mówi Tomasz Kurek. – Żywopłoty na osiedlach nie powinny być wysokie. Po pierwsze dlatego, że to świetna kryjówka dla dzików, po drugie człowiek podczas ucieczki przed dzikiem w takiej sytuacji nie ma szans. Zwierzę przejdzie po nim jak czołg. W centrum Katowic Ligoty największy dotychczas odyniec ważył 156 kg.

Trzeba pamiętać, że dziki w mieście poruszają się jak partyzanci. Gdzieś się prześlizgnie, położy w miejscu, gdzie przechodnie nawet nie wiedzą, że są kilka metrów od watahy.

Jednym z wniosków wieloletnich badań zachowań dzików było określenie pewnej populacji tych zwierząt, jako zsynantropizowane, czyli żyjące nie obok człowieka, takim był dzik określany jako miejski, ale wspólnie z nim w tym sensie, że człowiek kojarzony był z pożywieniem. To zjawisko stało się bardzo groźne, gdyż zmieniało od pradziejów uformowaną naturalną logikę bytowania ludzi i dzikich zwierząt.

Odstrzały redukcyjne

Problem w aglomeracji górnośląskiej osiągnął już takie rozmiary, że należało działać szybko i skutecznie. Dziki stwarzały realne niebezpieczeństwo dla ludzi. Wyrządzały też wymierne straty materialne. Dlatego włodarze miast, starostowie, zareagowali w zdecydowany sposób i podjęli decyzję – zgodnie z art. 45 Prawa łowieckiego - o odstrzale redukcyjnym na terenie wyłączonym z użytkowania przez myśliwych, ale leżącym w granicach obwodu, choć nie wchodzącym w jego skład. Często jest to środek miasta.

Odstrzał redukcyjny nie jest polowaniem i obowiązują w tym przypadku tylko reguły bezpieczeństwa – mówi T. Kurek. – Strzelec decydując się na oddanie strzału, dba o to, aby był on bezpieczny dla osób postronnych i ich mienia. Dlatego przy takim odstrzale nie obowiązuje zasada zachowania ustawowych odległości od zabudowań.

Katowice było jednym z pierwszych miast w Polsce, w którym zdecydowano o odstrzale redukcyjnym i od 2014 roku jest on realizowany. W praktyce polega to na określeniu liczby dzików, które zagrażają bezpieczeństwu w mieście i likwidacji zwierząt w ściśle określonym czasie. Obecnie wydano już piątą decyzję na odstrzał 80 sztuk do października tego roku. Do połowy stycznia odstrzelono 16 dzików. W trakcie odstrzałów obecna jest często: policja, Straż Miejska, straż pożarna, gdy jest to konieczne ze względów bezpieczeństwa. Z reguły jednak osoba wykonująca odstrzał – zawsze członek Polskiego Związku Łowieckiego - działa samodzielnie. Najczęściej strzał pada w godzinach nocnych, zwykle między północą a 4.00 rano.

Wraca normalność

Po ponad 3 latach odstrzałów w Katowicach, powoli wraca normalność.

Dzik boi się człowieka – mówi T. Kurek. – Strzał jest sygnałem dla zwierząt, że w mieście rządzi człowiek, że pewnej granicy nie wolno przekraczać.

Dziki potrafią zapamiętać człowieka, które na nie poluje, jego zapach, sylwetkę, a nawet samochód. Poza tym mają świetną komunikację między sobą i potrafią przekazywać sobie informacje. Aktualna informacja – uwaga człowiek!

 

 

kontakt1.jpg
Śląski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Częstochowie 

Jeden z 16 Ośrodków Doradztwa Rolniczego w kraju. Śląski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Częstochowie realizuje na obszarach wiejskich województwa śląskiego zadania z zakresu doradztwa rolniczego. Podstawowym zadaniem Ośrodka jest doradztwo rolnicze, obejmujące działania w zakresie rolnictwa, rozwoju wsi, rynków rolnych oraz wiejskiego gospodarstwa domowego, mającego na celu poprawę poziomu dochodów rolniczych oraz podnoszenie konkurencyjności rynkowej gospodarstw rolnych, wspieranie zrównoważonego rozwoju obszarów wiejskich, a także podnoszenie poziomu kwalifikacji zawodowych rolników i innych mieszkańców obszarów wiejskich.