KalendarzRolników.pl
PARTNERZY PORTALU
  • Narodowy Instytut Wolności
  • Partner serwisu Krajowa Rada Izb Rolniczych
  • Partner serwisu Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi w Warszawie
  • ODR Bratoszewice
  • Partner serwisu Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego

WYSZUKIWARKA

Podsumowanie roku 2018 - produkcja zwierzęca

Opublikowano 30.12.2018 r.
Jeśli zastanawiamy się nad tym, jaki był mijający 2018 rok w produkcji zwierzęcej, to niewątpliwie upłynął on pod znakiem afrykańskiego pomoru świń. Załamanie polskiej produkcji trzody chlewnej i spadające, pomimo świąt, ceny jednak się komuś opłacają - tym, którzy sprowadzają do Polski mięso z zagranicy.

ASF między prawdą i legendą

W czasach, gdy każdego niusa można spreparować, by wyglądał na wiarygodny, a światem rządzi jedynie pieniądz, rolnicy zastanawiają się, jak naprawdę doszło do pojawienia się w Polsce ASF. Jak pamiętamy, w lutym 2014 wykryto w Polsce pierwsze przypadki ASF u padłych dzików, które prawdopodobnie przedostały się do Polski z Białorusi. Chwilę później Rosja zamknęła granicę dla naszego mięsa. Dziś jednak już wiemy, że zimą ASF jest znacznie mniej groźne niż latem, dlatego trudno się dziwić, że rolnicy zastanawiają się, czy wtedy dziki rzeczywiście przedostały się do Polski, czy też chore dziki zostały tu podrzucone...?

Od czterech lat trwa w Polsce nieustanna walka z ASF i, choć ministerstwo rolnictwa uważa, że wygrywamy w tej walce, to jednak rolnicy nie mają w tej sprawie wątpliwości, że jest zupełnie inaczej. 

W pierwszych miesiącach 2018 roku wirus przekroczył Wisłę. Ówczesny Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Krzysztof Jurgiel sugerował, że być może mięso z wirusem zostało celowo zawleczone w okolice Warszawy. Faktem jest, że to właśnie w okolicach stolicy zaobserwowano pierwsze przypadki ASF po lewej stronie Wisły. Na tereny z największą produkcją trzody chlewnej w Polsce padł blady strach.

Od czterech lat ASF występuje w województwach podlaskim i lubelskim. Tu hodowcy trzody chlewnej wszystko wiedzą o tym, jak poważne konsekwencje niesie ze sobą pobliskie ognisko choroby. Oznacza to przede wszystkim wybijanie zdrowych świń w sąsiednich gospodarstwach. Dla tych hodowców, których gospodarstwa położone są nieco dalej, oznacza to brak możliwości sprzedania zdrowych świń w punkcie skupu. Świnie przerastają, bo nie ma na nie chętnych.

W tym samym czasie do Polski wjeżdża mięso z ubitych świń ze stref czerwonych ASF z Litwy. I wyrażają na to zgodę polskie władze weterynaryjno-sanitarne, te same, które tak ostro każą wybijać polskie zdrowe świnie w gospodarstwach położonych w pobliżu ognisk ASF.

Mamy kolejną zimę pod znakiem protestów rolniczych. Rolnicy protestują zimą, bo w pozostałe pory roku są zbyt zajęci, by angażować się w politykę. Ale kiedy po kolei wszystkie branże rolnicze stają się nieopłacalne, trudno się dziwić, że narasta bunt. 

Polska hodowla trzody chlewnej ma ogromne tradycje. Niestety, rok 2018 był kolejnym rokiem załamania produkcji. Z jednej strony ministerstwo rolnictwa i inspekcja weterynaryjna stawiają bardzo wysokie wymagania w stosunku do bioasekuracji i zachęcają rolników do rezygnacji z hodowli trzody - z drugiej nie idzie za tym żadna realna informacja dla mieszkańców miast. Bo jeśli rolnik może przenieść na butach lub odzieży wirusa ASF, to dlaczego nie może tego zrobić turysta czy niedzielny spacerowicz w lesie, w kórym lubią buszować dziki. Strach przed tym, że wydarzy się nieszczęście we własnym gospodarstwie lub w pobliżu i coraz wyższe koszty bioasekuracji powoduje, że rolnicy odchodzą od produkcji świń.

W Polsce od lat pogłowie trzody chlewnej u nas maleje, a aż 40% wieprzowiny trafia na krajowy rynek z importu. Sprowadzana jest ona w postaci mięsa, ale przyjeżdżają także warchlaki. Ocenia się, że w 2016 roku do Polski przyjechało 5,5 mln prosiąt. Surowiec z zagranicy jest tańszy, a więc bardziej konkurencyjny zarówno dla zakładów mięsnych, jak i tuczarni działających w Polsce. 

Mięso kupowane w sklepach w miastach nie ma metki określającej kraj pochodzenia. Ponieważ sieci sklepów wielkopowierzchniowych prześcigają się w obniżkach cen, kupujący mieszkańcy miast nie zastanawiają się nad tym, skąd mięso pochodzi. Uważają wręcz, że jeśli jest tanie, to musi być z Polski, bo nikomu innemu nie opłacałoby się przywozić przez kilkaset kilometrów tak taniego mięsa. 

Wraz ze spadkiem polskiej hodowli trzody, rośnie import mięsa zza granicy. To, co jest utrapieniem polskich rolników cieszy producentów z ,,bratnich krajów unijnych'', bo będą mieli gdzie sprzedać nadwyżki produkcji. 

Polski konsument nie jest w stanie stwierdzić, z jakiego kraju pochodzi mięso, które kupuje w sklepie. Badania prowadzone przez ośrodki ankietowe pokazują, że jesteśmy przekonani o wysokiej jakości polskiej żywności. Podobnie jednak jak w przypadku warzyw czy owoców, tak i przy mięsie i wędlinach brakuje promocji i nauczenia konsumenta sprawdzania skąd pochodzi dany towar. 

Rolnicy zwracają uwagę także na fakt, że polskie z nazwy zakłady mięsne nie są własnością polskich grup kapitałowych. Zwracają uwagę, że nadmierna koncentracja obcego kapitału w polskim przemyśle mięsnym działa na niekorzyść polskich hodowców.

Jakie są efekty czterech lat ASF w Polsce?

Przed świętami Bożego Narodzenia na giełdach za żywiec wieprzowy oferowano najczęściej 3,20 zł za kilogram. Czy może być gorzej? - może. Jeśli uda się skutecznie zniechęcić polskich rolników do hodowania świń, wtedy obudzi się miasto, bo nagle ceny w sklepach wzrosną. Drastycznie. Bo przecież nie będzie już trzeba tępić taniej lokalnej konkurencji.

Głównym problemem 2018 roku w hodowli trzody chlewnej wydaje się być nie tylko sam brak opłacalności i duża ryzykowność chowu, ale także brak zrozumienia problemów rolników przez połowę Polaków mieszkających w miastach. Rolnicy muszą więc zacząć rozmawiać nie tylko z kolegami z innych regionów kraju, ale także z mieszkańcami miast i wyjaśnić im, dlaczego utrzymanie dobrej kondycji polskiego rolnictwa jest dla nas wszystkich tak ważne.

Pasze GMO - tanie białko bez konsekwencji?

Druga sprawa bardzo istotna dla hodowców zwierząt, to przedłużenie możliwości stosowania pasz GMO o  kolejne dwa lata. Pasze z soją i kukurydzą GMO są chętnie stosowane przez hodowców przede wszystkim dlatego, że są tanie. Czy są szkodliwe? Tego tak naprawdę nie wie nikt. Są organizacje, które wskazują, że pasze GMO mogą prowadzić do groźnych chorób wśród ludzi jedzących przez wiele lat mięso ze zwierząt tak karmionych. Są też tacy, którzy mówią, że jest to tanie, dobrze przyswajalne białko.

Największą branżą, która najbardziej by straciła na zakazie stosowania pasz GMO jest drobiarstwo. Hodowcy i tak mają problemy - ceny drobiu na krajowym rynku spadają, a nawet eksportowe brojlery są atrakcyjne za granicą przede wszystkim z powodu niskich cen.

Pasze GMO w produkcji zwierzęcej stosowane są od kilkunastu lat. O ile można dyskutować o skutkach takiego żywienia zwierząt hodowlanych, które żyją zaledwie kilka miesięcy, to jednak potrzeba co najmniej kolejnych kilkunastu lat by ocenić wpływ takich pasz na zdrowie ludzi.

I choć wraz z zezwoleniem na dalsze stosowanie pasz GMO padają słowa zachęty, by zamiast importowanej soi GMO wykorzystywać polskie rośliny białkowe, to jednak wiadomo, że pasze bez GMO będą droższe, a chów drobiu - już teraz na granicy opłacalności - stanie się nieopłacalny.

Ardanowski na kłopoty

Jan Krzysztof Ardanowski, od kilku miesięcy Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, jest konsekwentny. Jak obiecał, tak doprowadził do odwołania ze stanowiska zastępcy Głównego Lekarza Weterynarii, który dopuścił wwóz do Polski mięsa świń z czerwonej strefy ASF z Litwy. Czy ministrowi wystarczy sił i pomysłów, by zwiększyć szanse na sukces polskich hodowców? Oby tak się stało, bo jeśli ceny w skupach dalej będą spadać, a przeszkody nadal się piętrzyć, może się okazać, że głód spojrzy w oczy... polskim rolnikom. W dobrze pojętym interesie mieszkańców wsi i miast jest, aby tak się nie stało.

 

 

kontakt1.jpg Redakcja KalendarzRolnikow.pl
 
 
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
Tematy pokrewne:
Podsumowanie roku 2018 - produkcja roślinnaPodsumowanie roku 2018 - produkcja roślinna

Komitet do spraw pożytku publicznego
NIW
Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030
PROO