KalendarzRolników.pl
PARTNERZY PORTALU
  • ODR Bratoszewice
  • Partner serwisu Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi w Warszawie
  • Narodowy Instytut Wolności
  • Partner serwisu Krajowa Rada Izb Rolniczych
  • Partner serwisu Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego

WYSZUKIWARKA

W fioletowej stule i z krzyżem w ręku, czyli heroiczna postawa ks. Skorupki

Opublikowano 14.08.2019 r.
Jakby przeczuwając swoją śmierć, ks. Ignacy Skorupka  spisał testament: „Dług za szkołę spłacam swym życiem. Za wpojoną mi miłość do Ojczyzny – płacę miłością serca. Proszę mnie pochować w albie i stule.” Gdy umierał 14 sierpnia 1920 r. od sowieckiej kuli, która roztrzaskała mu czaszkę miał zaledwie 27 lat. Pogrzeb bohaterskiego kapłana, który odbył się kilka dni później w Warszawie, przerodził się w wielką, patriotyczną manifestację. Kim był ten młody kapelan w komży, flotowej stule i z krzyżem w ręku, który poderwał do walki młodych, niedoświadczonych  żołnierzy, ratując w ten sposób ważny odcinek frontu przed bolszewicką hordą?

Był Warszawiakiem z robotniczej Woli, gdzie urodził się w 1893 r. Pochodził z podlaskiej szlachty, z rodziny o silnych tradycjach patriotycznych. Jego matka była córką powstańca styczniowego. 

Już w wieku 16 lat wstąpił do seminarium duchownego. Zachowały się zapisy, że Skorupka był wtedy dość wątłym i słabym młodzieńcem. W 1914 r. trafił do Akademii Duchownej w Petersburgu i tam właśnie został wyświęcony.  Oddelegowano go najpierw do parafii pod Moskwę, a następnie w 1918 r. do Kliniec w guberni czernihowskiej. Kierował szkołą, w której uczył religii, polskiego, łaciny i greki, a oprócz tego prowadził tajną polską drużynę harcerską. W tym czasie rządzili już komuniści, więc miał okazję dobrze poznać bolszewików. 

W 1918 r. doprowadził do repatriacji Polaków z Kliniec do ojczyzny. Potem posługiwał w Łodzi, skąd przeniesiono go do pracy w kurii warszawskiej w charakterze notariusza i archiwisty. Był zdolnym kaznodzieją. Głosił płomienne kazania. Podobno 31 lipca 1920 r. powiedział:

Nie martwcie się! Bóg ześle nam człowieka takiego jak Kordecki, jak Joanna d`Arc. Człowiek ten stanie na czele armii, doda nam odwagi i nastąpi zwycięstwo. Bliskim jest ten dzień. Nie minie 15 sierpnia, dzień Matki Boskiej Zielnej, a wróg będzie pobity. 

Gdy bolszewicka horda śmiało szykowała się do opanowania świata zgubną ideą komunizmu - polska armia była w fatalnym stanie. Brakowało jej broni i sprzętu. Przegrywała bitwę za bitwą. Nastroje w Warszawie były przygnębiające. Zagrożone miasto opuścił niemal cały korpus dyplomatyczny z wyjątkiem nuncjusza papieskiego kard. Achille Rattiego – późniejszego papieża Piusa XI. 


W nie najlepszym humorze był także Józef Piłsudski. Przekonał się o tym prymas Aleksander Kakowski, który otrzymał wezwanie do Belwederu. Zasmucony Komendant mówił, że żołnierzom potrzebna jest wiara w zwycięstwo. Poprosił o dobrych kapelanów -  takich, którzy pójdą razem z żołnierzami na pole walk i będą razem z nimi w okopach. 

Ignacy Skorupka jako jeden z 53 stołecznych kapłanów natychmiast zgłosił się do walki. Młody ksiądz trafił do jeszcze młodszych żołnierzy. Przydzielono go do 236. Ochotniczego Pułku Piechoty, gdzie służył w 2. Batalionie Legii Akademickiej, którą tworzyła warszawska młodzież studencka i gimnazjalna.13 sierpnia wymaszerował wraz z oddziałem na front. Wieczorem batalion dotarł do wsi Ossów w powiecie wołomińskim, leżącej na linii frontu. 

Warunki wojenne na niedoświadczonych, niezaprawionych w bojach młodych chłopcach, wywarły przygnębiające wrażenie. Wiedzieli, że jeśli przegrają i dostaną się do niewoli, zginą okrutną śmiercią. Bolszewicy znani byli z wyjątkowego bestialstwa i wymyślnych metod mordowania  jeńców. 
Marszałek Piłsudski genialnie opracował strategiczny plan wojenny, ale najważniejsze była odwaga żołnierzy i ich męstwo w boju.

Przed wyjściem na front ks. Ignacy odprawił ostatnią Mszę św. dla swojego batalionu, a potem długo spowiadał. Miejsce kapelana w czasie bitwy znajdowało się w punkcie sanitarnym lub stanowisku dowodzenia, a nie na linii ataku. Ks. Skorupka poprosił dowódcę kompanii ppor. Mieczysława Słowikowskiego o możliwość pozostania wśród żołnierzy w czasie walki. 

Znalazł się w największym tyglu bitwy. Gdy w żołnierzach gasła odwaga, wtedy waleczny kapelan zagrzewał ich do boju. Według jednych, poniósł śmierć w chwili, gdy w komży, stule i z krzyżem w ręku prowadził swoją młodzież do kontrataku. W takiej właśnie pozie uwieczniono go na pomniku przed łódzką katedrą. Tak przedstawiał go go na swoich obrazach Jerzy Kossak. Podobnie namalował go w 1933 r. - na życzenie papieża Piusa XI Jan Henryk Rosen , na ścianie w papieskiej kaplicy w Castel Gandolfo. 

Według najbardziej rozpowszechnionej relacji niezłomny kapelan szedł w pierwszym szeregu z okrzykiem „Za Boga i Ojczyznę!”. Według innej miał krzyczeć tak jak pozostali: „Bij czerwoną zarazę.” Inne relacje mówią, że ks. Skorupka poległ, gdy udzielał sakramentu namaszczenia rannemu żołnierzowi. 
Nieustraszona postawa kapłana wywarła na żołnierzach duże wrażenie bo ruszyli do bohaterskiego kontrnatarcia, które uznawane jest za punkt zwrotny w całej bitwie. 

Nie wiadomo dokładnie w którym momencie zginął. Znaleziono go na pobojowisku, leżącego twarzą do ziemi, z krzyżem zaciśniętym w dłoni. Stał się symbolem bitwy Warszawskiej 1920. 

Przed II wojną ks. Ignacy Skorupka należał do panteonu polskich, bohaterów narodowych. Po wojnie komuniści usiłowali zniszczyć pamięć o nim tak jak pomnik pod Ossowem, który upamiętniał jego śmierć.

 

kontakt1.jpg Lidia Lasota
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj

 

Komitet do spraw pożytku publicznego
NIW
Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030
PROO