Rzepak wschodzi... powoli

Bardzo często siano w - dosłownie - przysłowiowy piach. Dwa miesiące wakacji w wielu miejscach nie przyniosły deszczu. Dopiero pierwsze dni września, wraz z ochłodzeniem sprowadziły niewielkie opady.
Zdecydowaliśmy się na siew po 20 sierpnia - mówi Adam Matysiak, rolnik z pogranicza województwa warmińsko-mazurskiego i podlaskiego. - Powodów było kilka. Rzepak opóźnień nie lubi, a i tak było już po terminie. Poza tym w każdym kolejnym tygodniu jesieni są kolejne prace do wykonania. Pod koniec lipca była u nas dość gwałtowna burza i choć trudno liczyć na to, że coś z tej wilgoci zostało w glebie jeszcze po miesiącu, to jednak stwierdziłem, że trzeba rzepak wysiać w terminie.
Jednak rzepak wysiany zaraz po 20 sierpnia jeszcze nie wzeszedł. Gleba dostała niewielką ilość wilgoci dopiero na przełomie sierpnia i września.
To już na wstępie oznacza kłopoty, bo przy dobrych układach na wschody możemy liczyć koło 7-8 września, a to już oznacza opóźnienie w stosunku do optymalnych terminów dla rzepaku - dodaje Adam Matysiak. - Nikt nie wie, jaka będzie jesień i kiedy przyjdzie zima i czy rośliny zdołają to nadrobić.
W dużo lepszej sytuacji są rolnicy z centralnej Polski i z zachodu kraju, gdzie optymalny termin wysiewu rzepaku sięga nawet ostatniego dnia sierpnia. Tu wysiane nasiona szybko dostały porcję deszczu. Ale...
Opady były nierówne, w niektórych regionach Wielkopolski 1 września spadło nawet do 10 milimetrów deszczu, w innych nie padało wcale - mówi Józef Węgrzyn, inżynier rolnik z Wielkopolski. - Bardzo potrzebne są choć dwa dni ze średnio intensywnym opadem, żeby dać szansę rzepakowi na dobre wschody i dobry rozwój jesienią.
Na razie synoptycy zapowiadają, że upały już nie powrócą. Ale deszczu w zapowiedziach także nie ma, a jeśli jest to przewidywane opady są niewielkie.
Rosną za to notowania rzepaku światowych parkietach. Tak drogi jak teraz, rzepak, nie był już dawno.
Na giełdzie w Paryżu osiągnął poziom 381 euro za tonę. To najwyższa cena od sierpnia zeszłego roku, kiedy to rzepak kosztował blisko 384 euro.
Wysokie notowania są efektem tegorocznych słabszych plonów w całej Europie, ale i podbijania stawek, by na skutkach suszy ugrać jak najwięcej - uważają maklerzy.
To przekłada się na poszczególne rynki. Z jednej strony zakłady nie chcą przepłacać i chwilowo skupiają się na realizacji dotychczasowych kontraktów. Z drugiej są sprzedający, którzy już stawiają na przechowywanie i do sprzedaży mogłaby ich skłonić tylko wysoka cena, przynajmniej 1600 złotych za tonę.
![]() |
Redakcja KalendarzRolnikow.pl
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
|