KalendarzRolników.pl
PARTNERZY PORTALU
  • Narodowy Instytut Wolności
  • Partner serwisu Krajowa Rada Izb Rolniczych
  • ODR Bratoszewice
  • Partner serwisu Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego
  • Partner serwisu Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi w Warszawie

WYSZUKIWARKA

Święty Jan Paweł II - "nie pudrował skaleczeń"

Opublikowano 11.10.2019 r.
Nawet najwięksi optymiści nie dowierzali, że po 455 latach pontyfikatów Włochów - głową Kościoła Katolickiego zostanie Polak z dalekiego, komunistycznego kraju. Świat dowiedział się o tym w poniedziałek, 16.10.1978 r., o godz. 18:44.

Pontyfikat Jana Pawła II trwał blisko 27 lat i wyróżniał się najróżniejszymi „rekordami" i „premierami”. Już 2 dni po wyborze Ojciec św. opuścił Watykan, zrywając z wszelkimi obowiązującymi etykietami i udał się do kliniki im. A. Gemellego, aby odwiedzić chorego przyjaciela, bp. Andrzeja M. Deskura. Gdy opuszczał szpital i żegnał się z całkowicie zaskoczonym personelem, ktoś podpowiedział mu, że powinien udzielić błogosławieństwa. Uśmiechnął się wtedy i powiedział: „Od niedawna jestem papieżem, nie znam jeszcze wszystkich swoich obowiązków, musicie mi o nich przypominać".

Prasa zachwycała się sportowym trybem ży­cia Jana Pawła II, regularnie pływającego w watykańskim basenie, szusującego na nartach i wędrującego po górach. Mało kto przypuszczał, patrząc na młodego, silnego, wysportowanego papieża, który w chwili wyboru miał 58 lat, że historia nada mu przydomek „papieża cierpienia”. Charakterystyczny krzyż w jego dłoniach, z którym 16.10. 1978 r. wołał z balkonu Bazyliki św. Piotra, głośno na cały świat: „Nie lękajcie się” – powoli zmienił swoją funkcję. Podtrzymywał  jego słabe, wyniszczone chorobą ciało i dawał oparcie drżącym dłoniom. 

Karol Wojtyła cierpienia doświadczał od najmłodszych lat. Przed I komunią św. osierociła go mama Emilia. Gdy miał 14 lat zmarł jego ukochany brat Edmund, młody, świetnie zapowiadający się lekarz, który zaraził się od pacjenta nieuleczalną wówczas szkarlatyną.  Wreszcie, gdy miał 21 lat, zmarła jedyna, pozostała, bliska mu osoba – tata Karol. 

Po raz pierwszy Karol Wojtyła trafił do szpitala jeszcze jako kleryk. 29.02.1944 r., w czasie okupacji w Krakowie, wracał z pracy w oczyszczalni sody w Borku Fałęckim. Po podwójnej zmianie dziennej i nocnej był potwornie zmęczony. W roboczym ubraniu i w swoich drewniakach szedł chodnikiem blisko krawężnika. W okolicach Matecznego potrąciła go jadąca z dużą prędkością wojskowa ciężarówka. Upadł i stracił przytomność. Zdarzenie to widziała jadąca tramwajem Józefa Florek. W pośpiechu wyskoczyła z tramwaju na najbliższym przystanku i pobiegła do niego, głośno wzywając pomocy. Przystanęło auto, z którego wysiadł niemiecki oficer. Zatrzymał samochód wiozący drągi i kazał przewieźć rannego do szpitala przy ul. Kopernika. Karol trafił tam ze złamanym obojczykiem i wstrząsem mózgu. W szpitalu spędził 12 dni. Nie zapomniał o swojej wybawczyni. Pisał listy do Józefy Florek, dziękując za ocalenie życia. 

13 maja 1981 r. na Palcu św. Piotra , 22 letni – turecki zamachowiec Mahmet Ali Agca trzykrotnie wystrzelił z broni w kierunku papieża. Jedna z kul ugodziła go w brzuch. Według ks. Stanisława Dziwisza: Papież był przytomny przez całą drogę do szpitala. Dopiero tam zemdlał. „Ojciec Święty nie patrzył na nas. Oczy miał zamknięte, bardzo cierpiał, bo bardzo go bolało i cały czas powtarzał krótkie modlitwy. Mówił:  Maryjo, Matko moja! Maryjo, Matko moja!” Ciśnienie gwałtownie spadało, a  puls był prawie niewyczuwalny. Operacja trwała 5 godz. i 20 min. Organy wewnętrzne zostały poważnie uszkodzone. Nie udała się pierwsza transfuzja krwi. 

Zamach, a po nim zagrażający życiu atak wirusa cytomegalii podczas hospitalizacji w klinice Gemelli, który znacznie wydłużył czas rekonwalescencji, był dopiero pierwszym etapem drogi krzyżowej papieża. Cierpienie nie powstrzymało go, by już na drugi dzień po zamachu, jeszcze na sali reanimacyjnej wypowiedzieć znamienne słowa: „Modlę się za brata, który zadał mi cios i szczerze mu przebaczam”.  A potem 27 grudnia 1983 r. pojechać do rzymskiego więzienia Rebibbia. 20-minutowa rozmowa z Ali Agcą, odbyła się w celi bez świadków. Znany jest tylko początek, gdy papież zapytał: „A więc tu pan mieszka. Jak tu panu jest, czy dobrze? Dziennikarzy i kamery cofnięto na zewnątrz. Na ostatnim ujęciu z wizyty widać jak Jan Paweł II i Ali Agca siadają naprzeciw siebie. Bardzo blisko. Po wyjściu z celi papież powiedział tylko: „Rozmawiałem z nim jak z bratem, któremu przebaczyłem i do którego mam zaufanie. To, o czym mówiliśmy, pozostanie tajemnicą między nim a mną”. W 1999 r. Jan Paweł II wystąpił z prośbą o jego ułaskawienie. 

Pobyt papieża w rzymskiej klinice po zamachu na jego życie trwał 21 dni. Na drugi dzień po powrocie do Watykanu przyjął Ann Odre, amerykańską turystkę polskiego pochodzenia, która także została ranna w zamachu.  Ann była córką Polki, urodzonej w Wadowicach i rozmawiała z Ojcem św. po polsku.

Komplikacje powstałe w wyniku postrzału spowodowały konieczność kolejnych operacji i hospitalizacji. Papież spędził w szpitalu w sumie 150 dni. Nazywał nawet żartobliwie klinikę Gemelli – trzecim Watykanem. Kolejne wizyty spowodowane były guzem jelita, zapaleniem wyrostka robaczkowego, stłuczeniem ręki czy złamaniem szyjki miednicy. 

W rok po zamachu Jan Paweł II udał się do Fatimy, by podziękować Matce Boskiej za ocalenie. 13 maja 1982 r. podczas nabożeństwa, niezrównoważony hiszpański ksiądz ugodził go nożem. Dokończył nabożeństwo pomimo krwawienia. Na szczęście rana okazała się niegroźna i mógł kontynuować swoją pielgrzymkę. O tej drugiej próbie zamachu opowiedział kardynał Stanisław Dziwisz dopiero kilka lat temu w filmie „Świadectwo”. 

Wreszcie przyszła nieuleczalna, postępująca choroba Parkinsona, skutkująca wieloma cierpieniami i bolesnymi zabiegami medycznymi. Fotograf papieski - Arturo Mari wspominał: 

Gdy  miał 58 -70 lat zdarzało mi się widzieć go w podkoszulku np. podczas wakacji. Był silny i krzepki. Potem, kiedy widziałam jak bardzo cierpi,  jak jest wyczerpany mówiłem do siebie w duchu – biedactwo. Ale z biegiem czasu żył na miarę swoich sił. Nigdy niczego nie ukrywał. Kiedy był silny okazywał siłę, kiedy był słaby starał się pokonać słabość. Nigdy nie pudrował skaleczeń. Był zawsze sobą. Nigdy nie zakładał maski. 

Jan Paweł II umierał na oczach świata i swoje cierpienia ofiarował za grzechy całego świata. 

Ciężko chory nie mógł uczestniczyć nabożeństwie Drogi Krzyżowej, w rzymskim Koloseum, w Wielki Piątek 2005 r. Skierował do jej uczestników przesłanie, w którym napisał:

Adoracja krzyża przypomina o zobowiązaniu, od którego nie możemy się uchylić. Misji, którą św. Paweł wyraził w słowach: - Dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego ciała, którym jest Kościół - Ja także ofiaruję moje cierpienie, aby dopełnił się Boży plan. Jestem blisko tych wszystkich, którzy w tej chwili doświadczają cierpienia. Modlę się za każdego z nich.

Jan Paweł II cierpiał z Bogiem. Cierpienie bez Boga niszczy. Cierpienie z Bogiem czyni świętym. Zwykle boimy się cierpienia i je odrzucamy. Jan Paweł II nie bał się cierpienia. Dźwigał je z Chrystusem do końca swojego życia.  

 

kontakt1.jpg Lidia Lasota
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj

Komitet do spraw pożytku publicznego
NIW
Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030
PROO