Święta codzienność... Przebaczenie

1. Cierpienie
„Jak on/ona mógł mi to zrobić?” – to częste pytanie, które stawiamy, gdy uświadamiamy sobie, że ktoś zachował się wobec nas bardzo źle. Czasami świadomie, czasami nieświadomie, tak czy owak źle. Powstałe rany mogą odnosić się do różnych poziomów naszej osobowości fizycznego, psychicznego, duchowego moralnego. Najczęściej dotyka kilku. Brak przebaczenia sprawia, że ból samego wydarzenia zwielokrotnia się. Niestety, brakiem przebaczenia ranimy samych siebie kolejny raz, jeszcze dotkliwiej, bo zamykamy się z naszym cierpieniem na wiele lat w pomieszczeniu – wydawać by się mogło bez wyjścia – w pomieszczeniu „nieprzebaczenia”.
2. Początek przebaczenia – przestań się dziwić
Na braku przebaczenia nie traci oprawca – tracimy my. Jak się wydostać z tego koszmarnego miejsca? Na początek, warto przestać się dziwić, że ktoś był zdolny by powiedzieć, czy zrobić to, czy tamto. Przestać się dziwić, bo przecież w świecie, w którym żyjemy, w świecie po grzechu pierworodnym, każdy jest zdolny do wszystkiego. Jezus jednak nie chciał, abyśmy pozostawali w piekle nieprzebaczenia, dał więc nam przykład jak to robić.
3. Czym przebaczenie nie jest
Czasami nie podejmujemy decyzji o przebaczeniu, bo źle rozumiemy czym ono jest. Przebaczenie nie jest zapomnieniem. Nie należy zapominać i – po ludzku – nie da się zapomnieć bolesnych sytuacji. Dzięki pamięci, wyciągami wnioski, uczymy się, stajemy się roztropniejsi. Przebaczenie nie jest też pomniejszaniem, czy lekceważeniem sytuacji. Taka postawa skutkowałaby niezdrowym represjonowaniem trudnych emocji, spychaniem ich do podświadomości. W konsekwencji niszczyłyby one nas od wewnątrz. Przebaczenie nie jest też pojednaniem. Do pojednania potrzebne są dwie strony. Z różnych względów jest to czasami niemożliwe. Często oprawca sam nie chce się przyznać, że skrzywdził, po prostu nie widzi problemu. Innym razem, naszego krzywdziciela już nie ma…wyjechał, umarł itd. Do przebaczenia natomiast potrzebna jest tylko jedna strona – ta skrzywdzona. Czym więc przebaczenie jest?
4. Przebaczyć najpierw rozumem
Przebaczyć to najpierw otwarcie stanąć wobec tego wszystkiego, co dana sytuacja mi wyrządziła. To zdać sobie sprawę z różnego typu strat, które wiążą się z daną sytuacją, to stanięcie wobec uczuć, które w sobie odnajdujemy, wobec bólu, smutku, rozczarowania, złości, lęku, poniżenia. Jasna i konkretna świadomość naszego stanu, pozwala nam – zważywszy na właściwą argumentację – podjąć decyzję. Argumentacja może być naturalna, albo/i nadprzyrodzona. Ta pierwsza obejmuje wszystkie te argumenty, które wskazują iż warto przebaczyć, bo to niesie dla nas mniej strat, niż trwanie w nieprzebaczeniu. Ta druga wskazuje na wyższy autorytet. Dla uczniów Jezusa, pragnących go naśladować i być ja On, to wewnętrzny imperatyw miłości do Jezusa. Przebaczam, bo Jezus przebaczał. Wreszcie trzeba podjąć w swoim rozumie decyzję: przebaczam. Warto tę decyzję uroczyście zadeklarować, np. podczas modlitwy. Co się w nas może po tym wydarzyć? Wcale nie będzie mniej bolało, nie będzie łatwiej, pamięć nie zostanie wyłagodzona. Nie. Decyzja i deklaracja to dopiero początek uzdrowienia…. W kolejnej części przedstawię dalsze etapy przebaczenia.
![]() |
ks. Tomasz Ślesik
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
|