Polski drób powoli podnosi się po pandemii

Gorzej jest z indykami, których nadwyżki właśnie trafiają na rynek.
Kilka dni temu odbyło się pierwsze od wybuchu pandemii spotkanie, podczas którego podjęto próbę podsumowania sytuacji na rynku. A ta, jak pokazują wyniki handlu w poszczególnych zakładach, wraca do normy. Z biegiem czasu zamówień na mięso drobiowe jest coraz więcej, choć jak przyznają właściciele przetwórni, rodzaj drobiu w tym roku ma znaczenie. Są tacy, którzy mogą mówić o delikatnym optymiźmie i ci, którzy mają pecha.
Jednak nadal ciężka jest sytuacja u producenów indyka. Drób ten ma dużo dłuższy cykl produkcyjny, przez co spadek sprzedaży jest bardziej odczuwalny niż w kurczaku.
To co ratuje polski sektor drobiarski to rynek unijny. Na zachodzie europy zamówienia na kurczaki rosną, także za sprawą restauracji i hoteli, które na nowo uruchomiły działalność.
Według Komisji Europejskiej Polska jako czołowy producent drobiu najmocniej odczuła kryzys, a ceny wraz z wybuchem pandemii spadły najbardziej. Na szczęście już w czerwcu stawki zaczęły rosnąc. Problemy sektora mogą jeszcze potrwać do przyszłego roku.
![]() |
Redakcja KalendarzRolnikow.pl
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj
|