KalendarzRolników.pl
PARTNERZY PORTALU
  • ODR Bratoszewice
  • Partner serwisu Krajowa Rada Izb Rolniczych
  • Partner serwisu Kujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego

WYSZUKIWARKA

Duchowieństwo polskie a powstanie styczniowe

Opublikowano 18.01.2023 r.
przez Lidia Lasota
W powstaniu styczniowym latach 1863-1864 straciło życie około 30 duchownych w otwartych walkach jako kapelani lub rozstrzelani, albo powieszeni przez władze carskie. Po klęsce powstania około 550 duchownych trafiło na zesłanie w głąb Rosji. 

powstanie styczniowe

Duchowieństwo a powstanie styczniowe 

Ówcześni biskupi polscy nie mogli zachęcać do rozlewu krwi. Ale mimo tego, że zdawali sobie sprawę z nikłych szans na zwycięstwo - rozumieli nastroje narodu. Mimo wielkiego nacisku władz carskich oraz represji większość polskiego duchowieństwa jednak odmówiła potępienia powstania.
Sytuacja księży w owym czasie była niezwykle trudna. Byli to ludzie wykształceni, zorientowani w politycznej sytuacji wewnętrznej i międzynarodowej – doskonale zdający sobie sprawę, że ten szlachetny poryw patriotyzmu będzie miał tragiczne zakończenie. Gdyby nie przystąpili do powstania wyglądałoby to na bojkot, na odwrócenie się od swojego ludu, a nawet od ojczyzny. 

W małych miejscowościach i wioskach kapłani cieszyli się wielkim autorytetem. Prości ludzie nie lubili szlachty, magnatów i arystokracji czyli tzw. „dziedziców”, którzy kojarzyli im się z wyzyskiem i pychą. Księży słuchali. Działaczom niepodległościowym zależało na pozyskaniu kleru do idei powstania.  Tradycja niepodległościowa polskich duchownych  sięgała daleko w przeszłość Stosunkowo niedawne powstanie listopadowe, które wybuchło w 1830 r. umocniło w społecznej świadomości obraz kapłana będącego razem z żołnierzami i powstańcami, dzielącego ich klęski i zwycięstwa, błogosławiącego wyruszających na bitwę, a nawet prowadzącego oddział do walki z krzyżem w ręku. 

Władze powstańcze miały wobec księży wielkie oczekiwania, gdyż rozbudowa siatki konspiracyjnej we wsiach i miasteczkach zależała w dużej mierze od zaangażowania miejscowego duchowieństwa. Kapłani mieli ze sobą dobry kontakt, znali się i swoich parafian, cieszyli się opinią patriotów i wielkim autorytetem. Organizatorzy powstania wiedzieli, że to oni muszą stanowić bazę i zaplecze dla walczących. Dlatego pierwsze konspiracyjne jednostki powstawały w parafiach. Tam się spotykano, zbierano lekarstwa, pieniądze, a po wybuchu powstania przechowywano rannych i ukrywano przywódców. Były to również skrzynki kontaktowe, wykorzystywane do poczty powstańczej. Księża odczytywali dekrety, ogłoszenia władz powstańczych, za co często płacili cenę najwyższą. 

Byli inwigilowani, śledzeni, wiezieni, wywożeni na Sybir, okładani wysokimi karami  pieniężnymi a wreszcie skazywani na śmierć. Kara groziła nawet za wyniesienie krzyża poza teren kościoła. Na pielgrzymkę musiało być pozwolenie, nawet dzwony próbowano ustawowo wyciszyć. Cenzurowano kazania, proboszczom przyznawano dozór policyjny. Władze carskie na ziemiach polskich próbowały zaprowadzić prawosławie. Był nawet taki przepis, który jasno określał, że w żadnej miejscowości kościół nie może być wyższy niż cerkiew. To cerkiew miała być z daleka widoczna i przypominać każdemu, że jest to część Rosji.  Tam, gdzie mieszkali prawosławni – a przecież niemal każde miasteczko w zaborze rosyjskim miało rosyjskich urzędników  - pojawiało się duchowieństwo prawosławne i budowano cerkiew i często prawosławny klasztor. Jeżeli dziecko rodziło się w rodzinie, gdzie jedno z rodziców było wyznania prawosławnego, musiało być wychowane w duchu prawosławnym.

Choć władze nie mogły wykorzenić katolicyzmu, to starały się go maksymalnie zepchnąć na margines, poprzez dążenie do ograniczenia praw Kościoła i rozszerzenia prawosławia w Królestwie. Był to jeden z elementów szerokiej rusyfikacji, jakiej poddawane było polskie społeczeństwo.  
Powstanie styczniowe dało okazję do silnego uderzenia w Kościół. Ta część  klasztorów, która pozostała jeszcze po 1819 roku, gdy nastąpiła znaczna kasata, nakazem cara Aleksandra II z 1864 r. miała ulec likwidacji. Klasztory podzielono na etatowe i nieetatowe. Za etatowe uznano te, które miały przynajmniej 8 osób. Jeśli nie miały tylu zakonników, uznano je za nieetatowe i mogły one istnieć tylko do wymarcia w nich zakonników, a następnie je kasowano. Do etatowych można było przyjmować dopiero po 30 latach nowych kandydatów. Zniesiono zakonną hierarchię, studia, seminaria i nowicjaty zakonne. Wizytator zarządzał wszystkimi klasztorami w każdej diecezji i składał sprawozdanie szczegółowe ministrowi spraw wewnętrznych. Pozwolenie na wstąpienie do zakonu udzielał gubernator miejsca, do którego należał klasztor. 

Ze swojej patriotycznej postawy i wspierania ruchów niepodległościowych słynął arcybiskup warszawski Antoni Melchior Fijałkowski, który co prawda nie doczekał Powstania Styczniowego, bo zmarł w roku 1861, ale ogłoszona przez niego żałoba narodowa i modły za zabitych w Warszawie w manifestacjach przyczyniły się do umocnienia nastrojów narodowych i stały się dobrą glebą do prac związanych z przygotowaniem ogólnopaństwowego powstania. 

Wspomnieć należy również postać biskupa podlaskiego, kapucyna, Benjamina Szymańskiego. W jego diecezji miały miejsce regularne nabożeństwa za ojczyznę i za zabitych w Warszawie w 1861 r. Potem już po wybuchu, a właściwie schyłku powstania okazał się on wielkim obrońcą młodego kapłana Stanisława Brzóski, który był ostatnim walczącym dowódcą Powstania Styczniowego. Władze carskie żądały, aby pozbawić go stanu kapłańskiego. Biskup Szymański nie ugiął się pod ich presją. 

Wspomnieć należy również osobę biskupa sandomierskiego Michała Juszyńskiego. Bronił on więzionych kapłanów, a wielu skazanych za czynny udział w powstaniu i patriotycznych demonstracjach uratował przed zsyłką lub uwolnił z więzienia. Dzięki jego interwencji udało się uwolnić proboszcza szydłowieckiego Aleksandra Malanowicza, który był  członkiem organizacji narodowych. Po ataku powstańców 23 stycznia 1863 roku został aresztowany, a następnie więziony w Radomiu i Dęblinie. Wstawiennictwo biskupa Juszyńskiego uchroniło Malanowicza przed zsyłką na Sybir, gdyż w ocenie władz rosyjskich należał do inspiratorów ruchu powstańczego, a jego plebania miała stanowić ostoję dla dowódców Powstania Styczniowego.  

Ks. Stanisław Iszor z parafii w Żołudku został natomiast rozstrzelany w Wilnie za to, że odczytał dekret powstańczy. Ks. Antoni Mackiewicz podobnie jak ks. Brzóska był dowódcą oddziału partyzanckiego na Litwie. Zebrał 500-osobowy oddział i stoczył kilka zwycięskich potyczek. Dzisiaj na Litwie jest bohaterem narodowym. Aresztowany, nęcony obietnicą wolności w zamian za potępienie powstania i wydanie członków organizacji, nie ugiął się i został stracony w Kownie w grudniu 1863 r.

Ówczesny metropolita warszawski abp Zygmunt Szczęsny Feliński, ogłoszony w 2011 roku świętym, początkowo był przeciwnikiem wybuchu powstania. Do takiej jego postawy przyczyniła się klęska powstania poznańskiego z 1848 r., w którym aktywnie uczestniczył, doświadczył i widział wielkie represje i wielki przelew krwi. Dlatego w swoich wielkopostnych kazaniach w 1862 r. tłumaczył naturę miłości chrześcijańskiej. „Potępiłem stanowczo wszelką nienawiść, a miłość nieprzyjaciół za ścisły postawiłem obowiązek” – napisał we wspomnieniach. Występując przeciw angażowaniu się księży w działalność polityczną, równocześnie walczył o uwolnienie uwięzionych. Jednak po wybuchu powstania natychmiast stanął po stronie jego uczestników, a w swoim liście protestacyjnym do cara skrytykował barbarzyńskie represje wobec powstańców. Swój opór przypłacił dwudziestoletnią zsyłką. Arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński udając się na wygnanie opuszczał Warszawę w glorii męczennika.

Pomimo klęski militarnej, powstanie umocniło świadomość narodową i miało wpływ na dążenia niepodległościowe następnych pokoleń.

POWIĄZANE TEMATY:powstanie styczniowe
  Lidia Lasota
Zainteresował Cię ten artykuł? Masz pytanie do autora? Napisz do nas tutaj